
– Nikt nikomu nic nie ułatwiał. Każdą transakcję traktujemy w ten sam sposób – powiedział na antenie Radia Zet minister Łukasz Szumowski. – Partia maseczek zakupionych w związku z epidemią nie spełnia norm, zażądaliśmy ich wymiany – dodał, odnosząc się do informacji „Gazety Wyborczej”.
„Gazeta Wyborcza” poinformowała we wtorkowym wydaniu, że ministerstwo – przepłacając i bez sprawdzenia jakości – kupiło maseczki ochronne za ponad 5 mln złotych. „Zarobił na tym instruktor narciarski, przyjaciel rodziny Łukasza Szumowskiego. Transakcję ułatwił mu brat ministra zdrowia” – możemy przeczytać w gazecie.
„Każdą transakcję traktujemy w ten sam sposób”
Do tych rewelacji odniósł się w Radio Zet minister zdrowia Łukasz Szumowski. – Nikt nikomu nic nie ułatwiał. Każdą transakcję traktujemy w ten sam sposób – powiedział.
Minister potwierdził, że maseczki o których napisała gazeta nie spełniają norm. – W związku z tym zażądaliśmy wymiany towaru na adekwatny – poinformował. Szumowski powiedział, że wymienionego w artykule Łukasza G. instruktora narciarskiego zna „sprzed kilku lat, kiedy jeździł z nim na nartach”.
– On zgłosił się do ministerstwa jako normalny kontrahent, poszukiwał kontaktu, dostał ten kontakt, z tego co wiem od mojego brata. Na tyle było tej tzw. pomocy, przekierowanie do odpowiednich osób – powiedział minister.
Rewelacje „Gazety Wyborczej”
Gazeta ujawniła informacje, które – jak przekazano – zdobyła dzięki korespondencji sms i dwóm nagraniom. Według dziennika, źródła te „potwierdzają, jak to się stało, że resort zdrowia kupił za ponad 5 mln zł sprzęt ochronny od przyjaciela rodziny ministra Szumowskiego i jego wspólników”.
„Gazeta Wyborcza” podała, że dwa dni po ogłoszeniu w Polsce stanu zagrożenia epidemicznego, z bratem ministra zdrowia Marcinem Szumowskim miał skontaktować się Łukasz G., który jest – według dziennika – instruktorem narciarskim z Zakopanego, przyjacielem rodziny Szumowskich. Miał on wtedy zaproponować Marcinowi Szumowskiemu w sms-ie sprzedaż pół miliona maseczek ochronnych.
Następnie brat ministra miał przekazać Łukaszowi G. kontakt do wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego odpowiedzialnego za rezerwy na czas epidemii. Jak podaje gazeta, instruktor narciarski powołując się na ministra zdrowia umówił się na spotkanie z Cieszyńskim. W konsekwencji między 20 a 30 marca Ministerstwo Zdrowia miało kupić od Łukasza G. 100 tys. maseczek FFP2 i 20 tys. maseczek chirurgicznych.
Według gazety resort zapłacił wówczas 4 mln 860 tys. zł. Ministerstwo miało dokupić jeszcze od Łukasza G. 10 tys. maseczek z Ukrainy (48 zł za sztukę) i 3 tys. przyłbic. Jak podała „Wyborcza” w kwietniu zakupy sprzętu ochronnego na czas pandemii – w tym także transakcję z Łukaszem G. – zaczęło badać CBA.
Źródło: PAP/NCzas