Śledztwo ws. „afery maseczkowej”. Prokuratura zbada okoliczności zakupu trefnych maseczek za 5 mln zł

Minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski. (Fot. PAP)
REKLAMA

Z doniesień RMF FM wynika, że prokuratura wszczęła śledztwo ws. „afery maseczkowej”. Chodzi o bezużyteczne maseczki ochronne zakupione za 5 mln zł przez resort zdrowia od znajomego ministra Łukasza Szumowskiego.

Warszawska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo po zawiadomieniu Ministerstwa Zdrowia. Jako podstawę prawną postępowania śledczy przyjęli artykuł Kodeksu karnego dotyczący wyłudzeń.

Wyjaśnione maja być także inne okoliczności. Kontrowersje wzbudza przede wszystkim rola brata ministra Szumowskiego oraz ich wspólny znajomy, Łukasz G. – instruktor narciarstwa, który złożył resortowi ofertę sprzedaży trefnych maseczek.

REKLAMA

Poddany badaniu ma być też sam proces decyzyjny w ministerstwie. Jak donosi RMF FM, śledztwo w całości ma prowadzić Komenda Stołeczna Policji.

We wtorek „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że Ministerstwo Zdrowia zakupiło maseczki ochronne od „przyjaciela rodziny Łukasza Szumowskiego”. Resort nie dość, że przepłacił, to jeszcze nie sprawdził jakości maseczek. Transakcję miał ułatwić brat ministra zdrowia, Marcin Szumowski.

Minister potwierdził, że maseczki o których napisała gazeta nie spełniają norm. – W związku z tym zażądaliśmy wymiany towaru na adekwatny – poinformował. Szumowski powiedział, że wymienionego w artykule Łukasza G. instruktora narciarskiego zna „sprzed kilku lat, kiedy jeździł z nim na nartach”.

Drugie dno

Z kolei „Puls Biznesu” donosił dzisiaj, że „afera maseczkowa” ma drugie dno. „Dotarliśmy do materiałów opisujących kulisy transakcji, w tym mechanizm, którego celem było podbicie ceny 100 tys. maseczek ochronnych FFP2 oraz 20 tys. maseczek chirurgicznych trzywarstwowych” – czytamy w „PB”.

Kluczową rolę w tej operacji miała odegrać rodzina Z. – ojciec i dwóch synów. „To oni pierwsi zaczęli dostarczać maseczki do Centralnej Bazy Rezerw Sanitarno-Przeciwepidemicznych w Porębach, nadzorowanej przez resort zdrowia. Do pierwszej transakcji miało dojść 18 marca. Z zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, złożonego przez ministerstwo w prokuraturze, wynika, że proceder zaczął się właśnie wtedy” – czytamy w „PB”.

Łukasz G. miał pojawić się dopiero później. „Dopiero na późniejszym etapie w łańcuchu pośredników pojawiło się jeszcze jedno ogniwo – Łukasz G, a właściwie małżeństwo G, które brało towar od Z. i sprzedawało bazie w Porębach. Dodatkowo kupiło niewielką partię od innego pośrednika Z. – jednej z zakopiańskich szkół narciarskich” – czytamy na łamach „Pulsu Biznesu”.

Źródła” RFM FM/nczas.com

REKLAMA