Kazik ocenzurowany przez „Trójkę”. „Zlikwidować, teren po niej zaorać” [WIDEO]

Kazik
Kazik. Foto: YouTube
REKLAMA

„Telewizję publiczną należy zlikwidować, teren po niej zaorać” – ten cytat z Kazika dziś pasuje niemal idealnie, choć nie tylko telewizję, ale w ogóle media publiczne należy sprywatyzować!

Od wczoraj w mediach trwa dyskusja na temat cenzury w polskim radio. Wszyscy oburzają się, że tak nie może być i cenzura jest niedopuszczalna, a w ogóle to trzeba odwołać prezesa, odsunąć PiS od władzy i będzie dobrze.

Nie będzie. Media publiczne zawsze służą propagandzie, jedynej słusznej partii. Niektórzy jak PO robią to bardziej subtelnie, inni jak PiS w sposób niemożebnie toporny.

REKLAMA

Cenzura w Trójce

Można zastanawiać się jakie są powody usunięcia listy przebojów, bo aż trudno uwierzyć, że ktoś mógł wpaść na pomysł, że cenzura listy przebojów pomoże w „uciszeniu” Kazika. Cenzura jak zawsze wzmocniła zainteresowanie piosenką – skądinąd dobrą – „Twój ból jest lepszy niż mój”.

To usunięcie nie jest zresztą pierwszym przykładem takiej cenzury. W 2016 roku z listy przebojów usunięta była piosenka Witek Muzyk Ulicy pt. „Serce wolności”.

Zlikwidować media publiczne

W całej dyskusji nie przebija się jednak głos najważniejszy: nie ma ŻADNEGO powodu, aby istniało ministerstwo kultury albo media reżymowe, nazywane publicznymi/narodowymi.

Najczęściej argumentem „za” ich działalnością jest szerzenie jakiejś misji i przekazywanie twórczości artystycznej.

Ministerstwa kultury to wymysł ostatnich stu lat (w Polsce powstało w 1918 roku), w wielu krajach ma znacznie krótszą historię (np Francja – 1959 rok), a w innych jak Stany Zjednoczone nie istnieje do dziś. A mimo to nikt nie powie, że tzw. kultura wyższa w USA stoi na niższym poziomie.

Wszyscy wielcy artyści minionych wieków, kompozytorzy, malarze, rzeźbiarze, tworzyli bez wsparcia ministerstwa kultury, za to z prywatnym mecenatem.

Dziś także najlepsze dzieła powstają pomimo działalności państwa, a nie na jej skutek. PRYWATNA WŁASNOŚĆ, o którą dba właściciel i WOLNOŚĆ SŁOWA, która nie krępuje ekspresji, zapewnia najlepszą jakość sztuki.

Same media publiczne to również wymysł ostatnich stu lat. Zarówno radio, telewizja, jak i internet, to efekt prywatnej inicjatywy, którą państwo postanowiło (niekiedy całkowicie) zawłaszczyć. W mnogości stacji i treści oferowanej przez wolny rynek nie ma żadnego powodu dla istnienia opłacanych pod przymusem mediów czy telewizji publicznej.

Argument „za”

Jedyny argument „za” warty rozważenia jest taki, że władza czasem ma coś do przekazania obywatelom i musi mieć środki do tego. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by rząd wykupował po cenie rynkowej takie ogłoszenie w prywatnych mediach.

Pojawiają się wówczas głosy, że przecież nie ma gwarancji, że media opublikują te oświadczenia. Oczywiście gwarancji takiej nie ma, a państwo nie powinno mieć władzy zmuszania do tego. Jednak to, co władza ma do przekazania żywo interesuje obywateli – widać to po oglądalności orędzi.

Zapewne pojawiliby się jacyś nadawcy, którzy byliby na tyle niechętni władzy, że nie chcieliby emitować komunikatów, jednak w przypadku zdecydowanej większości wysoka oglądalność i „chciwość” byłyby wystarczającymi bodźcami.

A w przypadku sytuacji kryzysowej, jak na przykład wojna, kiedy komunikatów jest więcej, a także istnieje ryzyko kosztownej w skutkach dezinformacji, nie trzeba wymyślać prochu, tylko można wrócić do tego co już było.

W 1917 roku w czasie I Wojny Światowej w USA powołano Komitet Informacji Publicznej, który miał charakter tymczasowy koordynował współpracę rządu z ośrodkami medialnymi. Choć i tu trzeba być ostrożnym, historia uczy, że rozwiązania tymczasowe są najbardziej trwałe…

REKLAMA