Znany producent celowo spowalniał smartfony, by klienci kupowali nowe? Teraz przeciągają proces w sądzie

Fot.: Pixabay
Fot.: Pixabay
REKLAMA

Głośny proces w sprawie spowalniania telefonów przez Apple znowu się przeciąga. Gigant nie chce zapłacić nawet niewielkiego odszkodowania, na jakie przystał sąd.

Apple zostało przyłapane na tym, że celowo spowalniało starsze telefonu. Osłabianie wydajności według oficjalnej narracji były po to, by urządzenia działały dłużej na jednym ładowaniu.

Jednak klienci oskarżają giganta, że robił to po to, by kupować nowe urządzenia, które bez spowalniania starych, nie cieszyłyby się wzięciem. Argumentem na te twierdzenie jest fakt, iż producent ukrywał informacje o tym procederze.

REKLAMA

Klienci szybko odkryli, że wystarczy wymiana baterii, by telefony znów działały jak kiedyś. A wymiana baterii to znacznie tańsze rozwiązanie niż kupno całego nowego i drogiego telefonu.

W grudniu 2017 roku poszkodowani klienci wystosowali wobec Apple pozew zbiorowy. Dopiero w marcu 2020 roku udało się ustalić ugodowe warunki odszkodowania.

Było ono – jak na Apple – niewielkie. Firma miała bowiem zapłacić 500 mln dolarów, czyli niecałe 25 dolarów na głowę.

To mniej niż koszt wymiany baterii. A co więcej – nie wszyscy jeszcze posiadają telefony, które były objęte praktykami spowalniania.

Sąd wstępnie zaakceptował ugodę. Ale wówczas prawnicy Apple nagle wystosowali sprzeciw.

Do sędziego trafił 55-stronicowy sprzeciw. A przez pandemią koronawirusa i problemy związane z pracą sądów posiedzenie zostało przełożone na grudzień.

Dlatego poszkodowani najpewniej nie zobaczą odszkodowania w tym roku.

Źródło: AntyWeb

REKLAMA