„Nie czujemy wsparcia rządu i nie liczyliśmy na nie”. Właściciele poznańskiej restauracji wzięli sprawy w swoje ręce

Okres pandemii to dla restauratorów bardzo trudny czas. Foto: Pixabay
Okres pandemii to dla restauratorów bardzo trudny czas. Foto: Pixabay
REKLAMA

Właściciele Cafe La Ruina i Raj w Poznaniu, znanej w całej Polsce restauracji i kawiarni od samego początku epidemii koronawirusa nie mieli wątpliwości, że muszą liczyć na samych siebie. Nie oczekiwali od rządu niczego. Po ponad dwóch miesiącach stwierdzają tylko, że mieli rację. – Nie czujemy wsparcia od rządu, ale też nie liczyliśmy na nie. Najgorszy jest ten bałagan w zarządzaniu kryzysem. My staramy się działać jak najlepiej w tych oparach absurdu – mówili w rozmowie z Onetem.

Lokal został zamknięty jeszcze przed decyzją rządu w tej sprawie. – Pierwszy weekend marca to był jakiś rekord, jeśli chodzi o liczbę gości. A potem wszystko siadło. Zamknęliśmy restaurację, bo nikt nie wiedział, co tak naprawdę się dzieje – opowiadał Onetowi Jan Pawlak. Dziesięć dni później ruszyli z posiłkami na wynos. Walczyli o przetrwanie.

– Mamy ponad 30-osobową ekipę. Zrobiliśmy to po to, aby zarobić cokolwiek i zapłacić ludziom. I nie dopuścić do zwolnień – mówiła Monika Mądra-Pawlak. – Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, jakie będzie wsparcie ze strony rządu, więc zaczęliśmy sami działać. Plan na marzec był taki, żeby zarobić na pokrycie kosztów funkcjonowania restauracji i na pensje dla zespołu. Dla nas nie zostało nic – wspominała.

REKLAMA

Właściciele, którzy błyskawicznie zaczęli działać w nowych bardzo trudnych realiach, mimo zerowego zysku nie narzekają. Cieszą się, że zarobili cokolwiek, że udało się przetrwać. – Nie narzekaliśmy, bo mogliśmy w ogóle działać. Nie tak jak np. fryzjerzy. Ten zerowy zysk wygląda katastrofalnie, zwłaszcza patrząc na to, co było przed pandemią. Pomimo tego nie mamy prawa narzekać – przyznali Jan i Monika.

Walki i entuzjazmu w niebywale ciężkich warunkach nie zabrakło. A jak było z pomocą ze strony rządu? – Załapaliśmy się na połowę ZUS-u i postojowe dla załogi. Bardziej niż brak pomocy rządu, negatywnie oceniamy zarządzanie tym kryzysem, a raczej brak tego zarządzania. Panuje potworny chaos – stwierdził Jan.

Nigdy nie liczyliśmy na rząd, liczymy tylko na siebie. Więc nie jesteśmy rozczarowani – skwitowała Monika.

Właściciele przyznają, że z dużą odpowiedzialnością starają się wracać do rzeczywistości. Przed ponownym otwarciem obserwowali sytuacje w krajach azjatyckich, które jak stwierdzili – lepiej radzą sobie z epidemią. – Teraz pozwolili nam otworzyć knajpę, chociaż sytuacja epidemiologiczna, patrząc na statystyki, jest gorsza… My staramy się jak najlepiej działać, coraz bardziej zdezynfekowani i coraz mniej zdezorientowani, po prostu robimy swoje – powiedzieli.

REKLAMA