Los Sasina w rękach Gowina. Sejm zajmie się wnioskiem o odwołanie ministra aktywów państwowych

Sasin dzień górnika.
Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin (w środku) podczas uroczystych obchodów Dnia Górnika / Fot. PAP
REKLAMA

W tym tygodniu Sejm zajmie się prawdopodobnie wnioskiem Koalicji Obywatelskiej o odwołanie Jacka Sasina z funkcji wicepremiera i ministra aktywów państwowych. Sasinowi zarzuca się m.in. naruszenie przepisów Kodeksu karnego w związku z przygotowaniami do wyborów prezydenckich 10 maja.

Debata i głosowanie nad wotum nieufności dla Sasina miałoby się odbyć w najbliższą środę. PiS broni swojego ministra do ostatniej kropli krwi, więc pozostanie ministra na stanowisku wydaje się formalnością. Chyba, że sprzeciwi się temu Jarosław Gowin i – chociaż kilku – posłów Porozumienia. Ostatnie tygodnie pokazały, że to możliwe, ale czy Gowin kolejny raz zaryzykuje i stanie okoniem – mało prawdopodobne.

Wniosek o odwołanie Sasina

Wniosek, który posłowie KO złożyli 14 maja, ma prezentować w Sejmie lider PO, zarazem szef klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka. Ma on związek z przygotowywanymi na 10 maja wyborami korespondencyjnymi prezydenta RP.

REKLAMA

Wybory ostatecznie się nie odbyły, jednak wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze. Za organizację głosowania – zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. – odpowiadał minister aktywów państwowych. Ustawa weszła w życie 9 maja.

We wniosku o odwołanie Sasina czytamy m.in., że jest on „wyrazem sprzeciwu wobec działań ministra, w szczególności w zakresie organizacji wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 r.”.

„Działania podejmowane przez wicepremiera Jacka Sasina doprowadziły do absolutnego chaosu wyborczego, konstytucyjnego i demokratycznego w Polsce” – podkreślili autorzy dokumentu.

PiS broni Sasina

Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, już kiedy posłowie KO zapowiadali wniosek, zapewniała w rozmowie z PAP, że zostanie on odrzucony.

„Jest bezzasadny. Prawdziwym powodem niemożliwości zorganizowania wyborów w tę niedzielę jest ustawiona, z premedytacją zaplanowana przez PO i resztę opozycji, trwająca 30 dni obstrukcja w Senacie w pracach nad ustawą o wyborach” – powiedziała Czerwińska.

Dodała, że swych obowiązków i zadań związanych z organizacją wyborów nie wykonała też część samorządów. W podobnym tonie wypowiadał się sam Sasin, który winę za zmarnowanie kart wyborczych zrzucał na opozycję.

Rzecznik rządu Piotr Müller również podkreślał, że nie ma podstaw do odwołania Jacka Sasina i nie będzie zmian na jego stanowisku.

Pozew przeciwko Sasinowi

Z kolei kandydat Konfederacji na prezydenta Krzysztof Bosak zapowiedział złożenie pozwu przeciwko Sasinowi. Chce, by minister aktywów państwowych z własnej kieszeni pokrył druk kart wyborczych, które dziś są bezwartościowe.

Wicepremier Jacek Sasin zdecydował, nie mając żadnej podstawy prawnej, o wydrukowaniu 30 mln kart wyborczych. W momencie tego druku jedyną instytucją uprawnioną do druku kart wyborczych była Państwowa Komisja Wyborcza. Na podstawie politycznych uzgodnień (Sasin) skierował strumień pieniędzy podatników, szacowany według doniesień medialnych aż na 5 mln zł do dwóch spółek, z czego do jednej we władaniu kapitału niemieckiego – zapowiedział Bosak.

Szczegóły w poniższym artykule.

Krzysztof Bosak przedstawił pozew przeciwko Sasinowi. Domaga się od wicepremiera 5 milionów złotych

REKLAMA