Trzeba powiedzieć w takiej sytuacji: „przepraszam”. Jeżeli wkrada się błąd, to trzeba przeprosić – podkreślił szef KPRM Michał Dworczyk. Jego słowa odnosiły się do wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w kawiarni w Gliwicach. Zapewnił, że kancelaria premiera wyciągnie z tej sytuacji wnioski.
W piątek szef rządu odwiedził Śląsk. W tym dniu zamieścił wpis na Twitterze dotyczący sytuacji w gastronomii. „Dzięki Tarczy możemy tutaj siedzieć i patrzeć spokojnie w przyszłość’ – usłyszałem od właścicieli restauracji. Gastronomia to ważna dziedzina gospodarki i infrastruktura społeczna, wzmacniająca więzi między ludźmi. Korzystajcie ze swoich ulubionych, lokalnych restauracji” – napisał premier.
Do wpisu dołączono zdjęcia, na którym szef rządu siedzi przy stoliku z trzema osobami, w bliskiej odległości, bez maseczek. Po tym wpisie, premierowi stawiano zarzuty, że nie przestrzega przepisów mówiących, że w czasie wizyty w kawiarni czy restauracji z obcymi osobami m.in. trzeba zachować odległość 1,5 metra.
Będą konsekwencje?
„Trzeba powiedzieć w takiej sytuacji: przepraszam. Jeżeli wkrada się błąd, to za ten błąd trzeba przeprosić” – oświadczył Dworczyk pytany w Polsat News. Jak zaznaczył, nie jest prawdą, iż władza może więcej niż przeciętny obywatel.
„Wewnątrz Kancelarii, bo to my zapewniamy obsługę pana premiera, wyciągniemy z tego wnioski” – zapewnił minister. Dworczyk pytany, czy będą wyciągnięte konsekwencje wobec osoby odpowiedzialnej za tę sytuacje ocenił, że „są to wewnętrzne sprawy kancelarii premiera”. „Jestem pewny, że taka sytuacja nie powtórzy się” – zapewnił.
Przepisy są nieprecyzyjne
Na stwierdzenie, że zaistniała sytuacja mogła być spowodowana „niezbyt precyzyjnymi przepisami” Dworczyk ocenił, że „zawsze można postulować o to, aby przepisy były jaśniejsze, bardziej precyzyjne”. „My, wprowadzając różnego rodzaju obostrzenia związane z pandemią, staraliśmy się formułować przepisy, aby one były jasne i zrozumiałe, ale oczywiście zdarzały się sytuacje, gdzie takie wątpliwości się pojawiały” – podkreślił szef KPRM.
Rzecznik rządu Piotr Müller w poniedziałek w TVN24 powiedział, że na posiedzeniu rządowego zespołu kryzysowego, gdy była omawiana sytuacja związana z gastronomią, była decyzja by zalecenie dotyczące liczby osób, które mogą siedzieć przy stoliku miało „charakter miękki”. A ostatecznie – jak mówił rzecznik rządu – zostało wydane przez Głównego Inspektora Sanitarnego w formie zalecenia obowiązującego.
„Pan premier został przez swoje zaplecze, i ja chciałem za to przeprosić, źle poinformowany, po prostu miało być to zalecenie miękkie (…). Premier z naszej winy nie miał świadomości tego, że to zalecenie ma jednak charakter obowiązujący w myśl przepisów o inspekcji sanitarnej. I za to w imieniu zaplecza premiera chciałem przeprosić” – powiedział Müller.
Mętne tłumaczenie premiera
A jak tłumaczył się sam Morawiecki? Kuriozalnie… – Tak jak wcześniej było to wyjaśniane przez odpowiednie służby, te pewne odległości są zalecane, ale nie są nakazywane. W taki sposób do tego podeszliśmy – mówił premier.
„Te pewne odległości są zalecane, ale nie są nakazywanie”.
Ciekawa wypowiedź. Wynika z niej, że wszyscy ukarani przez Sanepid powinni natychmiast odwoływać się do sądu, zostali niesłusznie ukarani. pic.twitter.com/sypc7UWwfx— Jack #CSB (@zKaszebe) May 23, 2020
Źródła: PAP, TVN24