Po czasach zarazy totalna inwigilacja. Aplikacje kontrolujące obywateli wchodzą w życie

Hangzou z satelity Fot. Wikipedia
REKLAMA

Z Chin donoszą o protestach przeciw aplikacjom kontrolującym życie obywateli tego kraju. Aplikacje klasyfikują obywateli według stylu życia i zachowań. Protest w sprawie ochrony prywatności w tym komunistycznym kraju to rzadkość.

W wyniku traumy wywołanej przez Covid-19 Chińczycy włożyli głowy w jarzmo kontroli przez aplikacje telefonów komórkowych bez większych problemów. Tym bardziej, że podobne działania miały już miejsce wcześniej.

Metropolia Hangzhou na Wschodzie była jedną z pierwszych w Chinach, która wprowadziła aplikacje do wykrywania i walki z koronawirusem. Obywatele mieli na jej podstawie przydzielany kolor zielony, pomarańczowy lub czerwony. Bez niego nie mieli dostępu do transportu publicznego i miejsc publicznych.

REKLAMA

Później posunięto się jeszcze dalej. Powstała „skala zdrowia” licząca od 0 do 100 punktów. Lokalne władze planują wprowadzić taką aplikację dla 10 milionów mieszkańców. Szklaneczka alkoholu to utrata 1,5 punktu, sen około siedmiu godzin w porze nocnej pozwoli zdobyć jeden dodatkowy punkt. Pięć wypalonych dziennie papierosów to minus trzy punkty. Do oceny wejdą przebywane choroby, czy dzienna ilość kroków.

Dla dobra ludzi czy ich kontroli?

W jaki sposób aplikacja będzie śledzić użytkowników i co rząd będzie robił z gromadzonymi informacjami na razie nie wiadomo. Lokalne władze mówią jednak, że taka aplikacja może ruszyć już za miesiąc.

Na jej podstawie będzie tworzona ocena firm, a nawet poszczególnych dzielnic. Hangzhou nie jest tu jakimś prymusem. Podobne aplikacje opracowane przez gigantów technologicznych Alibaba i Tencent zajęły już dawno miejsce w codziennym życiu Chińczyków, by przypomnieć systemy „kredutu społecznego”.

Teraz wszechobecne stały się aplikacje antyepidemiczne. W zależności od regionu gromadzą dane osobowe, lokalizację użytkownika i transport, z którego korzystali. Bez zainstalowania niektórych z nich, nie można wejść do pewnych biur, czy centrów handlowych.

Lawrence Li, specjalista ds. technologii i obrońca prywatności, wyraża adzieję, że aplikacja przygotowywana w Hangzhou będzie opcjonalna. „W przypadku Covida myślę, że ludzie zgodzili się na kontrolę. Jeśli stanie się to nowym standardem, będzie to zupełnie inna historia” – powiedział dziennikarzowi francuskiej AFP.

O projekcie zrobiło się głośno w mediach społecznościowych. „Czy palę, piję czy śpię, to nie wasza sprawa” – napisał wprost surfer w sieci Weibo (chiński Twitter). Głosów krytycznych jest więcej, ale ludzie do telefonicznego kagańca są już przyzwyczajeni i w dodatku jeszcze za niego płacą…

Podobne aplikacje, chociaż raczej dobrowolne, pojawiły się licznie w Europie. Przy okazji pandemii łatwiej o nabór ochotników do ich stosowania. Także w Polsce mają być pomocne np. w korzystaniu z restauracji. Problem w tym, czy w czasach po zarazie zostaną porzucone. Raczej nie, bo zawsze wynajdzie się im jakąś przydatność społeczną. Wizja Orwella pełnej kontroli nad każdym człowiekiem powoli się realizuje, a chińscy komuniści i azjatycka mentalność zbiorowości tylko te systemy wspomagają.

Źródło: AFP/ Le Figaro

REKLAMA