Zwolnili pracownika, bo nie zgadzał się na lobby LGBT. Ciąg dalszy głośnej sprawy IKEA

IKEA. Foto: ikea.com
Zdjęcie ilustracyjne / Foto: IKEA. Foto: ikea.com
REKLAMA

Ciąg dalszy głośnej sprawy ze zwolnieniem pracownika sieci handlowej IKEA za zamieszczanie przez niego na forum internetowym cytatów z Biblii. Osoba odpowiedzialna za zwolnienie usłyszała zarzut ograniczania praw pracowniczych ze względu na wyznanie.

Afera z IKEA wybuchła w maju ubiegłego roku. IKEA ogłosiła jeden z dni „dniem solidarności z osobami wykluczonymi z LGBT”. Pracownik wziął tego dnia urlop na żądanie, by nie uczestniczyć w wydarzeniu.

Na firmowym forum internetowym (intranecie) ukazał się artykuł „Włączanie LGBT+ jest obowiązkiem każdego z nas”. W komentarzu pod tekstem pracownik umieścił komentarz, w którym cytował Biblię.

REKLAMA

„Biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia” oraz „ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość” – te cytaty padły na forum.

To nie spodobało się kierowniczce ds. zarządzania zasobami ludzkimi, która zwolniła pracownika. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Dziś kobieta usłyszała zarzut ograniczania praw pracowniczych ze względu na wyznanie. Może jej grozić grzywna, kara ograniczenia wolności albo kara do dwóch lat więzienia.

Państwo czuwa nad pracą

Zachowanie wielkiej pani kierownik z IKEA jest oczywiście zamachem na podstawowe wolności obywatelskie. Pytanie, czy w takie sprawy powinno jednak angażować prokuraturę, która powołuje się na Kodeks Pracy.

Kodeks Pracy jest de facto zaprzeczeniem wolności i koniecznością dostosowania się do takich zasad, jakie chce państwo.

Przepisy w tej kwestii powinny się ograniczać do minimum ze strony państwa, a obowiązywać przede wszystkim umowy pracowników z pracodawcami. I jeśli ktoś zostałby zwolniony niezgodnie z umową, to mógłby swoich praw dochodzić na drodze cywilnej.

A tak Kodeks Pracy reguluje np. tygodniowy czas pracy. Co i rusz słychać ze strony lewicy propozycje, by czas pracy skrócić – do 35 godzin.

Tymczasem ilość godzin pracy powinna zależeć od tego, ile człowiek chce pracować i na ile pracodawca skłonny jest go zatrudnić. W jednym zawodzie się pracuje dłużej, w drugim krócej i nie ma żadnego powodu, żeby istniały państwowe normy i wytyczne, ile człowiek ma dziennie pracować.

Są tacy, którzy wolą pracować 10 godzin dziennie, są tacy, którzy 6.  Nie wiadomo, dlaczego państwo w ogóle miałoby to regulować. A jednak reguluje.

Zaś co do zwolnionego pracownika IKEA, to wystarczyłoby pociągnąć panią kierownik z art. 53 i 54 Konstytucji, które zapewniają wolność sumienia, religii i wolność wyrażania poglądów. Żaden Kodeks Pracy potrzebny nie jest.

REKLAMA