Wyszedł po 30 latach i zabił kobietę. Patologiczne skutki braku kary śmierci

Kajdanki, areszt. Obrazek ilustracyjny. Fot. Pixabay
Kajdanki, areszt. Obrazek ilustracyjny. Fot. Pixabay
REKLAMA

Do wstrząsających wydarzeń doszło na lubelskim Czechowie. Zwyrodnialec, który po 30 latach wyszedł z więzienia zabił kobietę w czasie libacji.

48-letni Janusz N. 30 lat swojego dorosłego życia spędził w więzieniach. Siedział m.in. za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu.

Gdy wyszedł na wolność dopuścił się kolejnego przestępstwa. Tym razem najgorszego z możliwych.

REKLAMA

N. poszedł pić alkohol do znajomej bezdomnej Haliny G. 59-latka spała po całonocnej libacji w aucie, swojej znajomej.

N. i inna jego znajoma – Agnieszka K. wyciągnęli alkohol i zaczęli pić we trójkę z G. W trakcie „zabawy” wywiązała się kłótnia i Janusz N. zaczął okładać 59-latkę po całym ciele.

Po tym jak skończył oddalił się w nieznanym kierunku. 59-latka zmarła w wyniku doznanych obrażeń ciała.

W niedzielę o zwłokach w samochodzie dostawczym na parkingu poinformowano policję. Funkcjonariusze po oględzinach stwierdzili, że kobieta nie zmarła śmiercią naturalną.

Po kilka godzinach odnaleźli śpiącego w zaroślach Janusza G. Jego ubranie było pokryte krwią denatki.

Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec 48-latka i kobiety, która towarzyszyła w libacji. N. oskarżono o zabójstwo w warunkach recydywy, K. o naruszenie nietykalności cielesnej 59-latki (w trakcie kłótni kilkukrotnie uderzyła ją w twarz).

Sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Lublinie. Degeneratowi niestety nie grozi nic poza dożywociem…

Źródło: Lublin112

REKLAMA