Jakimowicz wulgarnie do byłego dziennikarza TVP

Jarosław Jakimowicz.
Jarosław Jakimowicz. (PAP/Rafał Guz)
REKLAMA

Aktor Jarosław Jakimowicz znany jest z mocnych wypowiedzi. Jak się okazuje w życiu prywatnym jego nieustępliwości jest jeszcze większa, a jak udowodnił były dziennikarz TVP Sławomir Matczak, bywa, że artysta mówiąc delikatnie – nie przebiera w słowach. Były pracownik telewizji otrzymał od niego bardzo wulgarną wiadomość.

Jarosław Jakimowicz zainteresował sobą tabloidy i portale plotkarskie po tym jak wysłał do Sławomira Matczaka wiadomość. Jej przekaz był bardzo zdecydowany i wulgarny. Były dziennikarz TVP w ramach rewanżu opublikował jej treść na Facebooku.

Jakimowiczowi nie spodobała się opinia Matczaka, którą opublikował po tym jak pojawił się zapowiedzi wywiadu byłego antyterrorysty udzielonego właśnie aktorowi.

REKLAMA

„Dziś mówiłem o hejcie, a po komentarzu na FB dotyczącym planowanej rozmowy w TVP byłego antyterrorysty z tym 'aktorem’ na temat łapania bandytów – dostałem takie zaproszenie od tego artysty – purysty. Waham się”… – napisał na Facebooku dziennikarz.

Oto co miał na myśli Matczak pisząc o zaproszeniu od Jakimowicza:

„Posłuchaj podstarzały frajerze, masz coś do mnie to weź numer do Maćka i się spotkamy fajo i impotencie to ci wytłumaczę parę spraw. Jesteś gotów parówo, to czekam kiedy chcesz. Tylko bez psiarni, żebyś się nie skarżył, bo z ryja na konfidenta wyglądasz” – napisał aktor do dziennikarza.

Dojdzie do konfrontacji?

„Fakt” postanowił zgłębić kulisy konfliktu obu panów. Okazuje się, że nie znają się osobiście i wcześniej nie mieli ze sobą żadnych problemów. Wszystko zaczęło się od tego, że Matczka odradził swojemu znajomemu antyterroryście udzielenia wywiadu Jakimowiczowi.

– Nie czuje się upoważniony do mówienia o szczegółach prywatnej rozmowy z osobą mi znaną. Ja tej osobie odradzałem po prostu wizytę w studiu i rozmowę z aktorem, który grał bandytę, na temat łapania bandytów – powiedział „Faktowi” Matczak.

– To była konwersacja prowadzona na publicznym Facebooku. Natomiast osoba, z którą rozmawiałem prosiła, aby nie mieszać jej do tego powiedzmy 'konfliktu’. Ja podkreślam, nie mam żadnego konfliktu z panem Jakimowiczem, natomiast nie mogę być obojętny wobec czegoś takiego, co uznałem za próbę zastraszenia. Dlatego z pełną świadomością podjąłem decyzję o upublicznieniu wiadomości, żeby osoba, która pisze tego typu rzeczy, miała świadomość, że takie wiadomości same świadczą o tej osobie – powiedział dziennikarz.

Matczak zablokował Jakimowicza na Facebooku po otrzymanej informacji, bo nie chciał kontynuować rozmowy w takim tonie. Tabloid zapewnił, że nie ma zamiaru nigdzie zgłaszać tej sprawy, a sama publikacja wiadomości powinna być dla aktora wystarczającą nauczką.

– To nie są groźby karalne, to jest bardziej art 216 KK. To jest wyrażanie się niepochlebne o drugiej osobie i to też jest karalne nawet w korespondencji prywatnej. Dostałem taką informację, że mogę to zaskarżyć. Bardzo dużo znajomych prawników mówiło mi, że to jest sprawa, która się nadaje do sądu. Natomiast ja powiem tak: to jest do wygrania oczywiście w sądzie, natomiast uważam, że samo to co pan Jakimowicz napisał i fakt, że zostało to upublicznione i komentarze, które są pod tym wpisem są wystarczającą karą dla osoby, która tego rzeczy wypisuje do osoby, której kompletnie nie zna – wytłumaczył.

Jakimowicz o Matczaku: wstyd!

Dziennikarze „Faktu” zapytali też Jakimowicza o kulisy tej sprawy. Ten twierdzi, że wcześniej został zaatakowany na Facebooku przez Matczaka pod postem ich wspólnego znajomego.

– Proszę poprosić pana Matczaka o komentarze na mój temat, które umieszczał publicznie pod postem Macieja i początek wymiany naszej korespondencji. Kiedy to w normalny kulturalny sposób spytałem dlaczego publicznie mi ubliża? Podkładamy ogień i jako bohater biegniemy krzycząc, że się pali wskazując kogoś innego palcem. Wstyd! – odpowiedział  Jakimowicz.

Aktor przyznał, że zareagował impulsywnie.

– Przyzwyczajony jestem do tego, że publicznie mi się ubliża (aż dziwne, że tak piszę), ale zareagowałem impulsywnie, bo najważniejsza część rozmowy w TV z moim kolegą Maćkiem policjantem, dotyczyła tak naprawdę rozmowy o naszych dzieciach. Ja przez lata walczyłem o życie mojego dziecka. Mój syn żyje, a Maciek przegrał tą walkę i jego 6-letni syn Marcel umarł. W trakcie rozmowy mieliśmy łzy w oczach, teraz je mam… Reakcją Matczaka na wpis o tym było ubliżanie mojej osobie… Matczak, którego nie znam wylał swoją żółć, a ja się tłumaczę…” – pisał poruszony Jakimowicz.

REKLAMA