Stracił prawo jazdy za przejechanie pieszego na pasach. Teraz chce je z powrotem, bo boi się autobusów w czasie epidemii

Sąd. Fot. ilustracyjne. Foto: PAP/koronawirusa
Sąd. Fot. ilustracyjne. Foto: PAP
REKLAMA

Lekarz, który przejechał 27-latka chce odzyskać prawo jazdy. Powód? Boi się koronawirusa w autobusach.

Lekarz Jacek H. przejechał na przejściu dla pieszych w Rzeszowie 27-letniego Andrzeja Lutaka. Pan Andrzej odbił się od przedniej szyby Volvo H. i wyleciał w powietrze.

Mężczyzna spadł na asfalt ponad 20 metrów za przejściem. Natomiast auto sprawcy zatrzymało się jeszcze dalej.

REKLAMA

Co bardziej szokuje to fakt, że Jacek H. nie podszedł nawet do ofiary ani nie próbował jej pomóc. Pana Andrzeja próbował reanimować dopiero policjant.

Niestety, 27-latek zmarł, zanim przyjechała karetka. Jak lekarz tłumaczył się ze swojego zachowania?

– Byłem w szoku. Widziałem, że pieszy leży w bezpiecznej pozycji. Uznałem, że nie należy go dotykać. Doszło do rozerwania aorty. Całe życie ratowałem ludzi, ale są pewne granice interwencji – tłumaczył się w sądzie.

To jednak nie koniec dziwnego zachowania lekarza. Po usłyszeniu zarzutu Jackowi H. odebrano prawo jazdy.

Teraz lekarz, który przejechał 27-latka chce je odzyskać. Argumentuje to faktem, iż z powodu epidemii koronawirusa… boi się jeździć autobusami.

Jak przekonuje ojciec zabitego 27-latka – Leszek Lutak – sprawa w ogóle nie trafiłaby do sądu gdyby nie jego upór i nagłaśnianie sprawy w mediach. Emerytowany policjant twierdzi, że lekarz czuje się bezkarny, gdyż jest znany i wpływowy.

– To nie jest zwykła sprawa o wypadek, bo chodzi o znaną i wpływową osobę. Gdyby nie mój upór i relacje mediów, odpowiedzialność kierowcy całkowicie by się rozmyła – powiedział „Faktowi”.

Źródło: Fakt

REKLAMA