Komisarz Jourova wychwala cenzurę. Eurokraci już nawet nie kryją swej chęci ograniczania wolności słowa

Unijna komisarz Vera Jourova . Zdjęcie: EPA/RONALD WITTEK Dostawca: PAP/EPA.
Unijna komisarz Vera Jourova . Zdjęcie: EPA/RONALD WITTEK Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Komisarz UE ds. wartości i przejrzystości Vera Jourova popiera zaprowadzenie cenzury. Wychwala Twittera za cenzurowanie wpisów zamieszczanych przez Donalda Trumpa.

PAP w swej depeszy z błędami orograficznymi, napisał tak: „Komisarz UE ds. wartości i przejrzystości Vera Jourova popiera Twittera w jego walce z dezinformacją i fake newsami, po tym jak serwis oznaczył wpisy prezydenta Donalda Trumpa jako „niepotwierdzone” i „gloryfikujące przemoc.

Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej pochwaliła amerykański serwis społecznościowy za dążenie do transparentności i oznaczanie treści zweryfikowanych jako nieprawdziwe lub mylące informacje, które mogą działać na szkodę publiczną.”

REKLAMA

Taki bełkot serwuje PAP pisząc o wychwalającej cenzurze eurokratce. Pierwszy oznaczony przez cenzurę wpis Trumpa dotyczył, tego, że głosowanie korespondencyjne będzie wiązać się z oszustwami. Jourova nie ma bladego pojęcia czy będzie się wiązać, czy nie będzie.

Dowodów na oszustwa wyborcze w USA jest aż nadto, ale gdyby ich nawet nie było, to nic nie zmienia istoty sprawy, Jourova uważa, że wolno cenzorować opinie, bo własnie o nie chodzi wpisy Trumpa. Twitter nie dba o żadna transparentność i pisanie prawdy, a tylko i wyłącznie o narzucanie opinii publicznej jednego punktu widzenia i usuwanie, cenzurowanie, blokowanie wszystkich i wszystkiego z czym się jego właściciele i pracownicy nie zgadzają.

Dalej PAP za organem propagandowym Komisji Europejskiej zachwala cenzurę.

„Popieram Twittera w jego staraniach opracowania i stosowania przejrzystej, wyraźnej i konsekwentnej polityki dotyczącej moderowania treści. Tutaj nie chodzi o cenzurę. Tu chodzi o zaznaczanie ewidentnie fałszywych i szkodliwych informacji, i odsyłanie do rzetelnych źródeł lub oflagowywanie treści naruszających politykę serwisu” – powiedziała Jourova w oświadczeniu cytowanym przez organ propagandowy Unii Politico.

Chodzi dokładnie o cenzurę, a nie o nic innego, a PAP nie relacjonuje tego co opowiada eurokratka Jourova, ale nadaje własną interpretację pisząc „Vera Jourova popiera Twittera w jego walce z dezinformacją i fake newsami”.  Jourova popiera Twittera w walce z wolnością słowa i konkurencją.

I dalej PAP nadaje, że Twitter „oznaczył post prezydenta Donalda Trumpa jako „niepotwierdzony” w systemie sprawdzania prawdziwości faktów Twittera, co wywołało furię Trumpa”.

Może i wywołało furię u Trumpa a może nie. PAP nie ma o tym bladego pojęcia, tylko powtarza bezmyślnie cudze opinie. Tak czy owak cenzura powinna wywoływać furię u każdego normalnego człowieka, a nie pochwały jak u tej lewackiej komisarz Jurovej i polskiej rządowej agencji informacyjnej.

Potem kolejny wpis Trumpa, że „tam gdzie się pojawia rabowanie, tam jest strzelanie” Twitter uznał za „glryfikację przemocy”. Jurova podobnie, a za eurokratką bezmyślny PAP.

Dalej ta rządowa agencja nadaje” Komisja Europejska od dawna współpracuje z platformami społecznościowymi nad wytycznymi odnośnie moderowania treści. Firmy technologiczne jak Google, Facebook i Twitter podpisały w porozumieniu z KE dobrowolny kodeks postępowania nakładający na platformy społecznościowe obowiązek usuwania dezinformacji i mowy nienawiści z sieci. Jeszcze w tym roku Komisja przedstawi propozycję kolejnych przepisów dotyczących zwalczania fake newsów w UE”.

Oznacza to kolejne stopnie zaprowadzania cenzury przez urzędników unijnych, którzy są wrogami wolności słowa, i którzy chcą decydować co jest prawdziwą informacją, a co nie i co wolni obywatele mogą czytać i oglądać. Walka z mową nienawiści oznacza tylko i wyłącznie usuwanie poglądów z którymi tacy tępi cenzorzy jak Jurova się nie zgadzają.

I dalej PAP znów nadaje cytując Jurovą: „Rolą instytucji publicznych nie jest interweniowanie w wewnętrzne przepisy prywatnych firm odnośnie moderowania treści, ale zapewnienie, że podstawowe prawa mieszkańców będą przestrzegane zarówno offline jak i online, w tym prawo do wolności słowa i informacji, prawo do bezpieczeństwa i braku dyskryminacji”.

Kłamstwo za kłamstwem. Oczywiście że eurokratom chodzi o ingerowanie w wewnętrzne sprawy firm i zmuszanie ich do postępowania wedle woli unijnych urzędników. Nie chodzi o żadną prawdę i prawa obywateli, tylko o nieskrepowane uprawianie swej propagandy, by utrzymać władzę.

„Wiceprzewodnicząca KE dodała, że te zasady dotyczą wszystkich obywateli, nie tylko tych u władzy. I podkreśliła, że politycy powinni odpowiadać za swoje słowa i reagować na krytykę za pomocą faktów, a nie ataków i gróźb” – nadaje PAP. Bzdury: Jurova za żadne swoje kłamstwa, za ograniczanie wolności słowa nie będzie odpowiadać.

REKLAMA