Francuzi wprowadzają zakaz terapii dla homoseksualistów

Laurence Vanceunebrock Fot. Wikipedia
REKLAMA

Wystarczy trochę pozmieniać znaczenia słów i znaczeń, a że lewica ma to opanowane do perfekcji, narzucanie „postępu” ideologicznego staje się coraz łatwiejsze. Teraz zakaz leczenia homoseksualizmu to „ochrona osób homoseksualnych i transpłciowych”.

Niedawno zakaz „terapii konwersji” wprowadzały Niemcy. Teraz deputowana prezydenckiej partii LREM Laurence Vanceunebrock chce zakazać „aktów znęcania się w rodzinach i wspólnotach religijnych” nad młodymi homoseksualistami. Owo „znęcanie” się to działania na rzecz „zmiany orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej”.

Jak zwykle wyciąga się jakieś ekstremalne przykłady. W tym przypadku geja, który miał być poddawany elektrowstrząsom w prywatnej klinice na południu Francji. Dostał też zastrzyki hormonalne.

REKLAMA

Deputowana Laurence Vanceunebrock chce zakazać wszelkich „terapie konwersji”. Tekst jej ustawy ma na celu zakazać praktyk, które mają na celu zmianę orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej. To jeden z postulatów lobby LGTB.

Vanceunebrock mówi, że zajęła się tym tematem w 2017 r. Odkryła wtedy, że „praktyki konwersji” dotyczą nie tylko USA, ale i Francji. Leczenie homoseksualizmu odbywać się ma w ramach działalności „trzech religii monoteistycznych”, ale i pojawiają się w terapii medycznych.

Zdaniem deputowanej leczenie tej przypadłości prowadzi pacjentów do depresji. Jej ustawa ma na celu „ochronę ofiar”. We Francji istnieje pewna niejasność prawna wobec takich terapii. Nie ma zakazu, ale ściga się za „przestępstwa, które są jak najbardziej zbliżone do terapii”.

Deputowana wskazuje też na „kościoły ewangeliczne”, które oferują seanse leczenia gejów i lesbijek. Częściej takim praktykom poddają się mężczyźni, którzy w „ośrodkach terapeutycznych” mają „wzmocnić swoją męskość”, co „czasami jest łączone nawet z egzorcyzmami” – twierdzi poseł.

Jej komisja „odkryła” nawet, że poddawani terapii młodzi geje pochodzą najczęściej z „bardzo religijnych rodzin”. Dosyć to śmieszne, bo fakt, że religijni rodzice chcą dbać o swoje dzieci i ich zdrowie psychiczne jakoś specjalnie nie dziwi…

Ruja i in vitro

Laurence Vanceunebrock to była policjantka i lesbijka. Zafundowała sobie dwoje dzieci w ramach sztucznej prokreacji w Belgii, chociaż takie praktyki są nadal we Francji zakazane. Jedno dziecko urodziła sama, drugie umieszczono w łonie jej partnerki. Później panie się rozeszły i Vanceunebrock biadoliła, że nie praw rodzicielskich do drugiej córki. Powetowała to sobie lesbijskim związkiem z lekarką i adopcją jej dwóch synów.

To chyba najlepszy dowód na to, że to powinno się leczyć, a przynajmniej próbować…

Źródło: France Info

REKLAMA