Koronawirus ma uzasadnić złupienie bogatych

Koronawius. Kobieta w maseczce. Obrazek ilustracyjny. (Fot. Pixabay)/Koronawirusem
Koronawius. Kobieta w maseczce. Obrazek ilustracyjny. (Fot. Pixabay)
REKLAMA

Politycy francuskiej lewicy wspierają pomysł „odbierania bogatym i rozdawania biednym” w związku z wyjątkowym kryzysem koronawirusowym. Chodzi o tzw. „podatek Jeana Valjeana”. To jeden z głównych bohaterów powieści Wiktora Hugo „Nędznicy”.

Pomysł zgłosił aktor Vicent Lindon. Szybko wsparł go komunistyczny deputowany Sébastien Jumel. Chodzi tu o dodatkowy i „wyjątkowy” wkład właścicieli największych majątków we Francji w walkę z kryzysem po pandemii koronawirusa.

Spodziewany spadek PKB ma wynieść w 2020 roku nad Sekwaną prawie 12%. Jakakolwiek „nacjonalizacja” i „łupienie bogaczy” są jednak bardziej gestem symbolicznym, niż mają jakiekolwiek znaczenie ekonomiczne.

REKLAMA

Pomysł wspierają jednak lewicowi deputowani. Oprócz komunisty Jumela, m.in. deputowany „Zbuntowanej Francji” François Ruffin. Poza kolegami partyjnymi pomysł wsparli też deputowani socjalistyczni.

Dla osób posiadających majątki powyżej 10 milionów euro wprowadzono by podatek progresywny, od 1 do 5% wartości. Miałoby to przynieść 34 miliardy euro na „usługi publiczne”. Komunista Jumel apelował tu za aktorem do „człowieczeństwa, szczerości i wrażliwości” milionerów.

Minister gospodarki Bruno Le Maire oszacował w połowie maja, że ​​przywrócenie podatku od fortun (ISF), zniesionego w 2018 r. to „czysta demagogia”. „Robiliśmy to przez lata, ale nic to nie dawało, nie wzbogaciło Francji i nie poprawiło dobrobytu” – dodał. Efektem takich pomysłów była na ogół ucieczka najbogatszych podatników i ich pieniędzy za granicę.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA