Tak działa układ PiS! Ujawniono kulisy finansowania kampanii wyborczej partii Kaczyńskiego

Morawiecki
Mateusz Morawiecki Foto: PAP
REKLAMA

Tygodnik „Polityka” opisał mechanizm finansowania kampanii wyborczej PiS. Kto i ile wpłacił na wyborczą wojnę.

Po każdych wyborach Państwowa Komisja Wyborcza gromadzi dane dot. osób wpłacających pieniądze na kampanie poszczególnych komitetów. Tygodnik „Polityka” sprawdził kto i ile wpłacił na kampanię PiS.

Jak ujawniono wpłacającymi okazali się m.in. prezesi największych państwowych spółek, dyrektorzy, a nawet pracownicy państwowych mediów. Rekordziści wpłacali nawet po 50 tys. złotych.

REKLAMA

Zdaniem „Polityki” to „haracz na władzę”. Układ działa, bo za gigantyczne zarobki w państwowych firmach wchodzący do układu odwdzięczają się następnie przy wyborach, pozwalając sfinansować najdroższą kampanię.

Kampanię można bowiem finansować tylko z pieniędzy zgromadzonych na specjalnym funduszu wyborczym (obejmuje on tylko pieniądze z subwencji, kredytu wyborczego i datków). Dlatego im zamożniejsi i hojniejsi ludzie w układzie, tym lepiej dla układu.

Co istotne – jedna osoba może przekazać partii na fundusz wyborczy maksymalnie 15-krotność pensji minimalnej ustalonej na dany rok. Dlatego im wyższa pensja wyborcza, tym więcej pieniędzy można wpłacić „oficjalnie”.

W danych z PKW „Polityka” stworzyła listę płatników. Okazało się, że PiS na fundusz wyborczy zebrał od osób fizycznych aż 19,9 mln złotych.

Dokonano 4071 wpłat. Ponad 2 mln złotych przekazali ludzie z zarządów państwowych spółek lub ze spółkami powiązani.

Dopuszczalne maksimum – tj. 56 tys. 250 złotych – wpłacił Armen Artwich, członek zarządu Orlenu i rady nadzorczej Lot-u. To człowiek Mateusza Morawieckiego, pracował z nim w Banku Zachodnim.

Ze sprawozdania Orlenu za rok 2019 wynika, że członkowie zarządu zarabiali po około 75 tys. złotych miesięcznie. Dodatkowo każdy otrzymał po 913 tys. złotych premii (i to mimo spadku zysku o aż 23 proc.).

Inną hojną osobą na liście jest Patrycja Klarecka. To również znajoma Morawieckiego, która trafiła do zarządu Orlenu. Wpłaciła 40 tys. złotych.

45 tys. złotych wpłacił Zbigniew Leszczyński. To również członek zarządu Orlenu, a w przeszłości szef spółki komunalnej w Opolu, w której ojciec Patryka Jakiego był wiceprezesem.

Szczodrzy i szczodrzejsi

Sam prezes Orlenu – Daniel Obajtek – dał „tylko” 20 tys. złotych.

Prezes PLL Lot Rafał Milczarski dał 27 tys. złotych.

Prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło wpłacił 50 tys. złotych.

Wiceprezes zarządu Enei Zbigniew Piętka – 45 tys. złotych.

Jeden z szefów Poczty Polskiej Mariusz Dawid – 40 tys. złotych.

Dyrektor w Orlenie i członkini rady nadzorczej PZU Agata Górnicka – 20 tys. złotych.

Wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Tomasz Fill – 36 tys. złotych.

Dyrektor ds. rozwoju biznesu na Giełdzie Papierów Wartościowych Adrian Kutnik – 33,7 tys. złotych.

Pieniądze wpłacali też byli ludzie wprowadzeni przez PiS na państwowe posady, którzy przeszli do sektora prywatnego, ale dalej robią interesy z sektorem państwowym. Również żony i mężowie ludzi PiS.

Źródło: Polityka

REKLAMA