Erna Solberg, premier Norwegii, przyznała, że „spanikowała w kwestii epidemii”, a obostrzenia, które wprowadził jej rząd „były zbyt drastyczne”.
Czy politycy przyznają się do błędów? Na pewno nie w Polsce. Tutaj jednego dnia minister zdrowia mówi, że maseczki na nic się nie zdają, a następnego wprowadza obowiązek zasłaniania ust i nosa. Jak się jednak okazuje, nie jest to europejska norma. W Norwegii premier Solberg przyznała się do podjęcia złych decyzji ws. epidemii.
– Spanikowałam! – powiedziała, ku zdumieniu widzów, w telewizji. Chodziło o poziom restrykcji jakie wprowadzono w Norwegii w związku z epidemią.
– Czy konieczne było zamknięcie szkół? – głośno myślała na wizji polityk. – Prawdopodobnie podjęłam wiele decyzji ze strachu – przyznała.
Na swoją obronę Soberg ma to, że w tamtym czasie zewsząd wylewały się niusy o tragicznej sytuacji we Włoszech.
Norwegowie zareagowali szybko i ostro, choć sytuacja u nich była w miarę stabilna. Już w chwili nałożenia blokady w kraju 12 marca wskaźnik zakażeń przez jedną osobę spadł do 1,1. Poniżej poziomu 1. był już tydzień później. Według ekspertów obostrzenia nie miały tutaj wielkiego wpływu.
– Nasza obecna ocena jest taka, że moglibyśmy osiągnąć te same efekty bez blokad, stosując jednak środki kontroli zakażeń – mówiła Camilla Stoltenberg, dyrektor NIPH (siostra szefa NATO, Jensa Stoltenberga).
Norwegowie oszacowali, że przez obostrzenia tracili nawet 27 miliardów koron miesięcznie. – Zalecamy lżejsze podejście – mówi szef komitetu Steinar Holden, prof. Uniwersytetu w Oslo. – Powinniśmy działać na poziomie indywidualnym – co mamy teraz – a jeśli będzie druga fala, należy działać lokalnie, tam gdzie epidemia wystąpi i unikać środków na poziomie krajowym, jeśli jest to tylko możliwe.
Tymczasem w Polsce jak w – otwieranym i zamykanym – lesie
Porównajmy teraz to głośne bicie się w pierś i krzyczenie „mea culpa” norweskiego rządu do sytuacji w Polsce. Dość powiedzieć o kilku absurdalnych pomysłach z zamykaniem lasów na czele. Rząd wciąż upiera się, że były dobre i potrzebne.
Gospodarkę zaczęliśmy odmrażać w momencie, w którym zakażeń i zgonów jest o wiele więcej niż wtedy, gdy ją zamykaliśmy. Czy rząd ma w takim razie odwagę przyznać, że mrożenie gospodarki było niepotrzebne? Czy przeprosił wszystkich tych przedsiębiorców, których biznesy naraził na plajtę? Nie. W exposé premiera słyszymy, że radziliśmy sobie tak świetnie, że jesteśmy wzorem dla innych państw.
Łukasz Szumowski w jednym wywiadzie mówi, że maseczki są niepotrzebne i wyśmiewa tych, którzy je noszą. Następnie wprowadza obowiązek ich noszenia, a rząd ściąga n-dziesiąt ton trefnych maseczek z Chin. Czy ktoś miał odwagę powiedzieć: „pomyliliśmy się”? Nie. Politycy z PiS gimnastykują się intelektualnie jak mogą, by jakoś wybielić swoje decyzje.
Nasi politycy często czerpią z Zachodu nowe, szkodliwe trendy. Nie mogą jednak jakoś przejąć starych zachodnich tradycji kultury politycznej.
Źródło: polskatimes.pl, nczas.com