Zaorali boisko, żeby uniknąć „nielegalnych” meczów

Piłka nożna. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
Piłka nożna. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: pixabay
REKLAMA

Aby zapobiec nielegalnym meczom w czasie pandemii koronawirusa, merostwo Saint-Gratien we francuskim departamencie Val-d’Oise „zaorało” miejscowe boisko do piłki nożnej. No może, nie zupełnie zaorano, bo nawierzchnia była syntetyczna, ale zniszczono ją na tyle, że gra jest niemożliwa.

Do zniszczenia nawierzchni użyto nawet koparek. Boisko było nie dawno wyremontowane, ale merostwo uznało, że w inny sposób sobie z nielegalnymi meczami nie poradzi. Chłopaki z dzielnicy pójdą pewnie grać gdzieś na trawę, a merostwo podpadło. Mer został zakwalifikowany do… skrajnej prawicy.

We Francji nadal obowiązują zasady izolacji społecznej, a takie mecze gromadziły tutaj nawet po kilkaset osób. Stały się też plagą wielu „wrażliwych dzielnic” w całym kraju i często kończyły się zamieszkami jeśli dochodziło do interwencji policyjnej.

REKLAMA

Zaoranie boiska w Saint Gratien ma być przykładem „zerowej tolerancji” dla łamania prawa. Tutaj rządzą Republikanie i prawica. Na razie „młodzież” wyraziła swoją złość obrzucając merostwo kamieniami, a nawet grożąc radnym i ich rodzinom.

Dla mera miasta Juliena Bacharda jest to ilustracja rosnących trudności samorządów lokalnych w egzekwowaniu praw Republiki w niektórych okręgach. „Ten miejski stadion miał służyć dzieciom i młodzieży z sąsiedztwa. Został dosłownie sprywatyzowany przez młodych dorosłych, którzy posunęli się nawet do zainstalowania własnych kłódek przy wejściu. Organizują dzikie turnieje, które odbywały się z pirotechniką, wprowadzają niebezpieczne psy, robią sobie tzw. motocyklowe rodea” – opowiada mer.

„Nie mogliśmy nic zrobić, ponieważ państwo dzisiaj nie ma środków na egzekwowanie porządku w niektórych dzielnicach, a przede wszystkim nie ma już odwagi interweniować w obawie przed wywołaniem zamieszek” – dodaje.

Zniszczenie stadionu okazało się jedynym rozwiązaniem przywracającym porządek w tym mieście. Gmina zaplanowała również przekształcenie go w prawdziwy plac zabaw dla dzieci. Z tym, że owa młodzież przecież z miasta nie zniknie…

Źródło: Le Point

REKLAMA