Dilerzy narkotyków wprowadzili „punkty kontrolne” w Marsylii

Marsylia Fot. ilustr. Wikipedia
REKLAMA

Pod koniec marca, w związku ze stanem izolacji i łatwiejszymi działaniami policji, handlarze narkotyków wprowadzili „punkty kontrolne” w celu sprawdzania pojazdów wjeżdżających i wyjeżdżających z osiedla Rosiers, w 14. dzielnicy Marsylii.

To może być ciekawa atrakcja turystyczna. Do „dilerów” prowadzą wymalowane na osiedlu strzałki, co przypomina trochę grę w podchody. Żeby jednak wjechać na osiedle trzeba przejść kontrolę „ochrony”. Wjazd jest zabarykadowany m.in. pojemnikami na śmieci.

Wjazd pojazdów „nieautoryzowanych”, np. policji musi się przeciągnąć w czasie, co pozwoli dilerom czasowo zwinąć swoje punkty sprzedaży. Mieszkańcy osiedla stali się praktycznie zakładnikami narkobiznesu.

REKLAMA

Kupujący podążają za znakami, niczym w labiryncie, i są dodatkowo sprawdzani. Na końcu znajdują drogowskaz z napisem „moulaga”, co w slangu oznacza haszysz.

Policja bywa tu nawet dość często. Nakazuje dozorcom usuwanie blokad wjazdu, ale te – po odejściu stróżów prawa – szybko powracają na swoje miejsce.

Pozostają jeszcze działania nękające. Te łatwiej skierować przeciw kupującym. W czasie izolacji byli oni często legitymowani i karani mandatami za nieuzasadnione przemieszczanie się do tej dzielnicy.

Mieszkańcy czują się jednak porzuceni przez państwo i skazani na życie w strefie bezprawia. To dzielnica mocno imigrancka. Niektórzy mówią, że ponieważ większość tutaj nie bierze udziału w wyborach, to i radni nie mają motywacji do rozwiązania ich problemów.

A tu regulowanie kont band narkotykowych w tej dzielnicy „kałaszami”:

Źródło: France Info

REKLAMA