Gospodarczy armagedon nadciąga. NBP drukuje pieniądze na gigantyczną skalę

Adam Glapiński oraz pieniądze - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Flickr/Public Domain
Adam Glapiński oraz pieniądze - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Flickr/Public Domain
REKLAMA

Odpowiedzią Polski na kryzys gospodarczy wywołany rządowymi obostrzeniami ma być dodruk pieniądza na niespotykaną dotychczas skalę. Niestety rozwiązanie to nie przyniesie pozytywnych skutków.

Polska drukuje pieniądze na potęgę, choć formalnie tak nie nazywa. – Polski program QE, który jest w rzeczywistości odpowiednikiem drukowania waluty przez bank centralny, może być największym wśród krajów rozwijających się – wynika z raportu ING, cytowanego przez „Rzeczpospolitą”.

Obniżka stóp procentowych

Aby dobrze zrozumieć ideę i konsekwencje tej polityki, trzeba wrócić do decyzji o obniżeniu stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. To nastąpiło dwukrotnie – po raz pierwszy w marcu, po raz drugi w maju. Druga obniżka stóp procentowych sprowadziła je niemal do zera (0,1 proc. – red.).

REKLAMA

Podstawowym argumentem „za” było stworzenie sztucznego impulsu do zaciągania kredytów przez przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe oraz większej konsumpcji w najbliższym czasie. Gdyby to nastąpiło przyczyniłoby się to do nieodpowiedniej alokacji środków.

Tak się jednak nie stało, a polityka RPP nie osiągnęła zamierzonego skutku. – Klienci nie rzucili się do banków, aby zaciągnąć więcej kredytów. Za to ryzyko spadku rentowności – zwłaszcza dla mniejszych banków – wzrosło – donosi we wtorek 9 czerwca „Business Insider”.

Skup obligacji przez NBP

W przypadku obniżenia stóp procentowych państwo zyskuje uprzywilejowaną pozycję na rynkach kapitałowych, którą skrzętnie wykorzystuje. Do tej pory NBP wydał już 85,4 miliarda złotych za zakup obligacji, co stanowi 4 procent PKB, docelowo ma być to nawet 10 procent.

Pod wspomnianym już skrótem QE kryje się luzowanie polityki pieniężnej, czyli zwiększenie podaży pieniądza – polityka, która przynosi niemal identyczne skutki jak zwykły dodruk. Pojęcie to zostało wprowadzone do „nowomowy ekonomicznej” po kryzysie z 2008 roku. Skutki dodruku najlepiej opisał na przykładzie helikoptera Milton Friedman:

Friedman opisał sytuację kraju, nad który zrzucono z helikoptera dużą sumę pieniędzy. Po ich podziale każdy członek społeczeństwa podwoił swój stan posiadania, jednak nikt z nich nie był zamożniejszy, ale de facto biedniejszy. Każdy miał bowiem mniej „siły nabywczej” – wzrosły bowiem ceny dóbr i usług konsumpcyjnych i za większą kwotę można było kupić mniej.

Gospodarczy armagedon

Mimo że nasza gospodarka nie zalicza się do największych na świecie, działania NBP uplasowały Polskę na czwartym miejscu w ogólnoświatowym rankingu. – Na całym świecie tylko Australia, Japonia i USA ogłosiły większe pakiety – wylicza ING.

Zarówno obniżenie stóp procentowych przyczynia się do wzrostu inflacji, jak i podejmowanie polityki „luzowania ilościowego” przez banki centralne wiąże się ze wzrostem inflacji, czyli „podatku, który rząd może nałożyć bez podatku”. Wraz z dodrukiem pieniądza

REKLAMA