
Janusz Korwin-Mikke nie widzi żadnego zagrożenia dla popluacji ze strony tzw. pandemii koronawirusa. Twierdzi jednak, że w przyszłości czeka nas zaraza, która wytnie kilka miliardów ludzi. Według posła Konfederacji natura zemści się na ludzkości w najbardziej okrutny sposób.
Korwin-Mikke swoje przemyślenia rozpoczął od stwierdzenia, że koronawirus jest śmiertelnie niebezpieczny! Dlaczego? Czytając na jego temat można po prostu umrzeć z nudów. „Więc może krótko o sprawach podstawowych. O liczbach – bo liczby decydują!
Nadal w 90 proc. polskich gmin nie umarł z tego powodu ani jeden człowiek! W Polsce rok temu (i dwa, i trzy lata temu…) umierało dziennie ok. 1200 osób. Obecnie umiera 1100 – z czego 10 z powodu koronawirusa. Zakłady pogrzebowe zaczynają bankrutować” – pisze Korwin.
„Te 1200 osób umiera w Polsce w wieku 74 lat (z tym że mężczyźni, stanowiący znaczną większość ofiar koronawirusa, bo są bardziej sterani życiem, umierają wcześniej!). We Włoszech z powodu koronawirusa umierało dziennie nie 10, ale po 500 i więcej osób. Jednak przed tą pseudo- -epidemią umierało dziennie ok. 2000 Włochów. Teraz UWAGA: średni wiek Włocha, który zmarł na koronawirusa, to 79 lat!” – tłumaczy.
Pan Janusz przypomniał, że pół wieku temu jako młody uczony pisał, że natura zemści się za odejście od swoich praw. „Ponieważ medycyna ratuje miliony ludzi, które zgodnie z Naturą 'powinny’ umrzeć – Natura w ciągu 100 – 200 lat coś wykombinuje, by usunąć nadmiar ludzi. Natura jest ślepa, reaguje po omacku. Jedną z prób jest np. spadek liczby plemników u mężczyzn. Ale najprostszą jest (jak pisałem pół wieku temu – co mi zresztą cenzura na ogół zdejmowała, bo zakłócałem optymistyczną wizję Postępu!!) jakaś epidemia” – stwierdza.
Korwin przekonuje, że dzięki nieubłaganemu postępowi na Ziemi żyje jakieś 5 mld ludzi za dużo. Co nas czeka? „Tak więc przyjdzie epidemia, która zlikwiduje ten nadmiar… I co: umrze 5 miliardów? Nie, nie! Jeśli wahadło wychylić w jedną stronę, to nie wróci ono do pozycji początkowej, tylko mocno wychyli się w drugą. Umrze zapewne jakieś 6 czy 6,5 miliarda. I to jest NIEUNIKNIONE. Prędzej czy później medycyna przegra walkę z Naturą, która pomalutku szykuje coraz to nowe mutacje wirusów i bakteryj” – ocenia.
Zarazy nam współczesne okazały się za słabe, żeby zagrozić naszej populacji. Ebola zbija za szybko, więc nosiciel zanim zdąży pozarażać, to umrze. Z kolei koronwairus jest zbyt łagodny. Jednak – jak twierdzi Korwin – natura w końcu znajdzie sposób na wyniszczającą epidemię.
„Czarna Śmierć’, czyli dżuma w XIV wieku, zabiła najprawdopodobniej ok. 60 proc. ludzi. No, i co? Nic się nie stało, nastąpiła potem piękna epoka Renesansu. Powtarzam: na to NIC nie można poradzić – a zresztą: nie wiadomo, czy trzeba. Różni niedouczeni idioci typu p. Wilusia Gatesa wydają miliardy na to, by zmniejszyć liczbę ludności – a to poprzez aborcję, a to poprzez zmniejszenie płodności…” – wymienia polityk.
„Czy nie lepiej żyć sobie normalnie, zgodnie z Naturą? W łóżku o wiele przyjemniej jest po prostu robić to, co się lubi – przy okazji płodząc dzieci – zamiast 'świadomie planować rodzinę’? A potem Natura sama to sobie ureguluje… Ludzie uparcie chcą zmieniać Prawa Boskie. A to rzekę odwrócić, by płynęła w drugą stronę… Kończy się to fatalnie. Tu troska o zdrowie skończy się – BO MUSI – prawdziwą epidemią. I gdy człowiek już to wie, to nie denerwuje się byle koronawirusem!” – zakończył Korwin.