Respiratory od handlarza bronią nie dotrą do Polski. Resort Szumowskiego wyrzucił w błoto 200 mln zł

Szumowski
Łukasz Szumowski/Fot. PAP
REKLAMA

Kolejna słuszna „inwestycja” rządu PiS. Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, respiratory za które 200 mln zł z naszych podatków zapłaciło Ministerstwo Zdrowia, nie zostaną dostarczone. Producenci zaprzeczają bowiem, by mieli jakikolwiek kontakt z należącą do handlarza bronią spółki E&K.

E&K to spółka z Lublina, która zajmuje się produkcją motolotni i organizowaniem lotów w trudno dostępne rejony świata. To jednak nie przeszkadzało resortowi ministra Szumowskiego w zakupie respiratorów od tej firmy. Co więcej, właścicielem lubelskiej spółki jest Andrzej Izdebski, który w przeszłości był zamieszany w nielegalny handel bronią. ONZ wpisało go na czarną listę za przemyt broni do Angoli i Liberii.

Za 1,2 tys. respiratorów od E&K resort zdrowia zapłacił 44,5 mln euro, czyli ok. 200 mln zł. To daje średnio 165 tys. zł za sztukę. Cena wysokiej klasy respiratora Draeger oscyluje w granicach 70-90 tys. zł. Respiratory z dodatkowym oprzyrządowaniem to koszt rzędu 110-120 tys. zł.

REKLAMA

Ministerstwo Zdrowia zamówiło od E&K cztery rodzaje respiratorów. 200 respiratorów Boaray 5000D firmy Prunus w cenie 185 tys. zł za sztukę, 196 respiratorów Mtv1000 za 180 tys. zł/szt., 200 aparatów Mv2000 koreańskiej firmy Meckics po 183 tys. zł za sztukę oraz 645 respiratorów Bellavista 1000E w cenie 113 tys. zł za sztukę.

Dostawy miały rozpocząć się w kwietniu i zakończyć w czerwcu. Do tej pory do Polski nie dotarł ani jeden respirator i wszystko wskazuje na to, że to się nie zmieni.

Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wynika, że firma nie mogła ich kupić. – Nikt nie trzyma w hurtowni takiej liczby respiratorów. Produkuje się je wtedy, kiedy jest zamówienie, bo nikt nie chce więzić gotówki – mówił cytowany przez gazetę przedstawiciel jednego z producentów.

Producenci nie sprzedali respiratorów

Producenci zaprzeczają, jakoby spółka E&K kupowała od nich jakiekolwiek respiratory. „Firma E&K nie kupiła żadnej liczby respiratorów Bellavista 1000e ani żadnego innego modelu z linii Bellavista bezpośrednio od Vyaire” – przekazała firma Vyaire, właściciel marki Bellavista.

Jak podaje „Wyborcza”, zakupu nie dokonała także żadna inna polska firma. Nie było również żadnych transakcji przez pośrednika Vyaire. Na rynku nie pojawiła się nawet żadna oferta na taką liczbę respiratorów. Co więcej, Vyaire nie sprzedałaby aparatów Izdebskiemu ze względu na udział w nielegalnym handlu bronią. Każdy kontrahent musi bowiem przejść „szczegółowy proces due diligence przeprowadzony przez zewnętrzną agencję, aby upewnić się, że przestrzega on wszystkich przepisów prawa i standardów etycznych”.

Na tym jednak nie koniec. Ceny respiratorów Bellavista oscylują w granicach 10 tys. dolarów. Jest to zatem niemal trzykrotnie mniej niż kwota, jaką za nie zapłacił resort zdrowia.

„Wyborcza” miała także dotrzeć do maila od przedstawiciela koreańskiej firmy Meckics, w którym stwierdził, że nie miał żadnego kontaktu ze spółką E&K. Respiratory wysłała tylko chińska firma Prunus. Boaray 5000D za 5,8 mln dol. dotarły jednak do Pakistanu.

Sama E&K, pytana o zakres usług zaprzeczyła, jakoby wciąż zajmowała się sprzedażą motolotni. „Od dawna nie zajmujemy się produkcją motolotni. Od wielu lat zajmujemy się (między innymi) obrotem wyrobami medycznymi. Nasza oferta była najtańsza i z najkrótszymi terminami dostaw” – oświadczono w mailu przesłanym „Wyborczej”.

Do Ministerstwa Zdrowia wpłynęło pytane o powód zakupu 1,5 tys. respiratorów. 300 zakupiono bowiem ze źródeł innych niż E&K. Resort wyjaśniał, że chciał zapewnić trzy rodzaje respiratorów. Te najwyższej klasy miały być przeznaczone dla chorych na COVID-19. Aparaty niższej klasy miały zastąpić sprzęt stosowany na oddziałach intensywnej terapii.

„Wymogi techniczne dot. respiratorów zostały uzgodnione z konsultantem krajowym w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii prof. Radosławem Owczukiem” – oświadczyło Biuro Komunikacji MZ.

Z doniesień „Wyborczej” wynika, że do tej pory do Polski dotarło tylko 30 respiratorów transportowych od firmy JiuJiuXin zakupionych przez KGHM. Za aparat JIXI-H-100A koncern zapłacił jednak 120 tys. zł za sztukę. Tymczasem na stronie internetowej producent oferuje je w cenie 2,3 tys. dol. za sztukę, a więc przeszło 10 razy taniej.

Źródło: Gazeta Wyborcza

REKLAMA