Manifestacja przeciw przemocy policyjnej w Kenii. Też zbyt rasistowska?

To też rasiści? Fot. Twitter
REKLAMA

W Kenii miała miejsce demonstracja przeciwko przemocy policyjnej w slumsach Nairobi. Policję tego kraju oskarża się o śmierć 15 osób od 27 marca, czyli dnia wprowadzenia tam przepisów izolacyjnych, w tym godziny policyjnej.

Kilkaset osób demonstrowało 8 czerwca w slumsach Mathare w Nairobi. Tłum ten składał się głównie z młodych ludzi i matek niosących plakaty z wizerunkami ofiar przemocy policyjnej. Wznoszono hasła: „Zatrzymaj gliniarzy-zabójców” i „uratuj naszą przyszłość”.

Do tutejszej „policji policji” (IPOA) wpłynęły skargi na przemoc, molestowanie, kradzieże, nieludzkiego traktowania i gwałty.

REKLAMA

Impulsem do wyjście na ulice Narobi były jednak także wydarzenia w… USA. W Kenii trudno wiązać przemoc policji z kwestiami rasowymi. Pokazuje to, że napięcie na linii służby porządkowe – społeczeństwo zależne jest od wielu czynników, a ten rasowy to tylko często pretekst.

Problem jest raczej w tym, że pewne grupy społeczne, czy etniczne mają często znacznie wyższe wskaźniki przestępczości, a co za tym idzie bardziej „na pieńku” policją, niż inni. Oskarżanie policji o rasizm to po prostu mylenie skutku z przyczyną…

W Afryce rzekomo stygmatyzowani będą mieszkańcy slumsów, w Brazylii – faweli, gdzie rządzą gangi, w USA Afroamerykanie, we Francji – potomkowie imigrantów ze stref bezprawia, w naszej części Europy np. Romowie.

Wysoka przestępczość to skutek ubóstwa, problemów z edukacją, integracją. Później stykają się z policją i na zasadzie osmozy wzajemnie się nienawidzą. Wprowadzanie do tych relacji pojęcia rasizmu, czyli poglądów przyjmujących wyższość jednych ras nad drugimi, jest już tylko wymysłem lewicy. Kenia jest tu dobrym przykładem.

Źródło: France Info

REKLAMA