Na wolnym rynku ludzie umierają z głodu. Ardanowski nie zostawi produkcji żywności „niewidzialnej ręce rynku”

Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski PAP/Tomasz Gzell
Były minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski PAP/Tomasz Gzell
REKLAMA

Jak powszechnie wiadomo wolny rynek zawiódł, a ludzie umierają z głodu na ulicach, bo nie ma kto dostarczać jedzenia. A nawet jak ktoś dostarczy to jest ono tak drogie, że mało kogo stać. Na szczęście tu wkracza minister Ardanowski i socjalistyczne państwo.

Brak podstawowych produktów na półkach w sklepach, kolejki i sprzedawanie żywności na kartki, do tego wychudzeni ludzie, niektórzy wprost umierający z głodu na ulicach. Taki obraz kapitalizmu musiał zrodzić się w głowie szaleńca, ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego.

To co prawda obraz państw socjalistycznych, puste półki pamiętamy dobrze z okresu PRL, a dramatyczne obrazki umierających z głodu ludzi przybywają do nas z Wenezueli. Czy niedługo zobaczymy je ponownie w Polsce? Niestety tak to się może właśnie skończyć.

REKLAMA

Państwo nie może pozostawić „niewidzialnej ręce rynku” decydowania o produkcji żywności i bezpieczeństwa żywnościowego; Krajowa Grupa Spożywcza nastawiona jest na stabilizację rynku – stwierdził minister Ardanowski.

Nikt od koncepcji Krajowej Grupy Spożywczej nie odszedł. Jej szkieletem będzie Krajowa Spółka Cukrowa, która oprócz przerobu buraków zajmuje się produkcją skrobi ziemniaczanej, a także przetwórstwem warzyw, produkcją cukierków. W zasobach spółki jest też nowoczesny młyn – dodał.

Witamy w socjalistycznym kraju, w którym nie wiadomo po co państwo będzie zajmować się produkcją żywności. Znalezienie racjonalnego powodu, dla którego miałaby nastąpić ingerencja państwa w tym sektorze, jest dla myślącego człowieka niemożliwe. Ale Ardanowskiemu się udało.

Źródło: PAP/NCzas

REKLAMA