Handlarz bronią od respiratorów Szumowskiego oszukał wcześniej państwową spółkę. Służby nic nie zrobiły

Łukasz Szumowski.
Łukasz Szumowski. / foto: PAP
REKLAMA

Na jaw wychodzą kolejne fakty z afery ministra Łukasza Szumowskiego. Okazuje się, że handlarz bronią, od którego resort kupił respiratory… oszukał państwową spółkę.

Od piątku na jaw wychodzą zaskakujące fakty związane z zakupem 1,2 tys. respiratorów przez ministerstwo zdrowia. Przypomnijmy – resort Łukasza Szumowskiego zapłacił za nie 44,5 mln euro, czyli ok. 220 mln złotych.

Respiratory miała dostarczyć spółka E&K, należąca do handlarza bronią Andrzeja I. I. trafił na czarną listę ONZ za przemyt broni do Angoli i Liberii.

REKLAMA

Andrzej I. współpracował m.in. z Wiktorem Boutem i Jacquesem Minsieurem, którzy zostali skazani w USA za nielegalny obrót bronią.

1,2 tys. respiratorów miało pochodzić od trzech różnych producentów. Jak się wkrótce okazało żaden z producentów nie dostarczył E&K respiratorów.

Mało tego – handlarz bronią, ani jego firma nawet się do nich nie zgłaszała. Szumowski bronił się, że to kłamstwa, a E&K dostarczyła 50 respiratorów firmy Dräger. Z tym, że firma ta błyskawicznie zaprzeczyła jakoby sprzedała E&K jakiekolwiek urządzenia.

Na domiar złego zastępca Szumowskiego wygadał się, że ministerstwo przelało na konto spółki handlarza bronią 130 mln złotych. To uruchomiło posłów opozycji, którzy przeprowadzili kontrolę w ministerstwie.

Na miejscu okazało się, że nie ma ani respiratorów, ani dokumentów. Z kolei w Agencji Rezerw Materiałowych, bo tam – według resortu – miały trafić respiratory powiedziano, że nie oni kupowali respiratory i nie wiedzą, czy u nich są.

Natomiast w ministerstwie zdrowia dyrektor generalna Anna Goławska powiedziała, że jeden z pracowników wziął umowę do domu, a ona nie ma jej skanu.

Służby milczą

Z kolei w sobotę reporter Radosław Gruca ujawnił, że ten sam handlarz bronią, u którego resort Szumowskiego zamówił respiratory… oszukał lata temu państwową spółkę zbrojeniową.

Sprawę badała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a zatem wiedzieć o niej musiały też inne służby. Nikt jednak nie interweniował, gdy umowę z nią podpisał resort Szumowskiego.

– W 2011 roku należąca do Andrzeja I. spółka Unimesko miała dostarczyć trotyl dla kontrolowanych przez państwo Zakładów Chemicznych Nitro-Chem. Pod naciskiem biznesmena, Nitro-Chem zapłacił z góry za 3,5 tys. ton materiału wybuchowego. Ale Unimesko dostarczyła tylko 20 proc. zamówienia, a pieniądze za niedostarczony towar zniknęły. Chodziło o ponad 1,25 mln dolarów (w 2011 roku, w przeliczeniu, prawie 3,7 mln zł; dziś – blisko 5 mln zł zł). Już za rządów PiS – w 2017 roku – Nitro-Chem próbował porozumieć się z Andrzejem I. i rozłożył dług na raty, ale mimo ugody – przynajmniej do końca 2018 roku – nie odzyskał należności – wyjaśnia Gruca.

Źródło: GW / TVN 24

REKLAMA