Noblista Bob Dylan wraca do tej samej rzeki?

Lewicowa para artystów - Jean Baez i Bob Dylan w 1963 roku. Fot. Wikipedia
Lewicowa para artystów - Jean Baez i Bob Dylan w 1963 roku. Fot. Wikipedia
REKLAMA

„To gorsze, niż horror” – tak 79-letni muzyk zareagował na śmierć Georgesa Floyda w jego rodzinnym stanie Minnesota. Wyraził też nadzieję, że sprawiedliwość zostanie szybko wymierzona.

Bob Dylan (Robert Allen Zimmerman) udzielił wywiadu dla „New York Timesa”. To pierwsze wystąpienie Dylana w mediach od 4 lat, czyli od momentu przyznania mu Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 2016 roku.

Opinia laureata tek nagrody nie dziwi. Dylan był zawsze „zaangażowany społecznie”. W 1976 śpiewał piosenkę „Hurricane”, która krytykowała przemoc policyjną przeciwko czarnej mniejszości. Pod koniec marca, gdy pandemia koronawirusa wkraczała do USA, Bob Dylan wydał swoją pierwszą od ośmiu lat piosenkę „Murder Most Foul”, 17-minutową balladę poświęconą zabójstwu prezydenta Johna F. Kennedy’ego.

REKLAMA

„NYT” przeprowadził rozmowę z mieszkającym obecnie w Malibu w Kalifornii piosenkarzem. Okazuje się, że pesymistycznie ocenia przyszłość świata i konsekwencje pandemii koronawirusa. Mówił, że „być może jesteśmy na skraju anihilacji”. Okazało się, że nie myśli o własnej śmierci, ale o… „śmierci ludzkości”.

Przed pandemią Bob Dylan regularnie koncertował. W szczególności zaplanował serię koncertów w kwietniu w Japonii i czerwcu w Stanach Zjednoczonych. Zostały odwołane. Dylan to kolejny przykład poety i twórcy ładnych muzycznie ballad, który w lewicowej narracji urasta do roli proroka. Czy jednak znajomość zapisu nutowego i wrażliwość muzyczna dają do tego jakieś kompetencje?

Bob Dylan jako dziecko wychowany był w tradycji judaistycznej. Pod koniec lat siedemdziesiątych przeszedł krótki okres nawrócenia i przyjął chrzest w chrześcijańskiej wspólnocie „Winnica”. Teraz jest wegetarianinem.

W latach 60. protestował przeciw wojnie w Wietnamie, a jego zaangażowanie polityczne wywołał romans z córką działaczy Komunistycznej Partii USA. Wylansował go udział w „Marszu na Waszyngton” w 1963 roku. Przez lata wspierał też walkę o „prawa czarnych”.

Trzeba przypomnieć, że postulat „walki o prawa czarnych mieszkańców Ameryki” w dużym stopniu był walką także o prawa dla amerykańskich Żydów. Takie hasło na sztandary wzięli komuniści i socjaliści amerykańscy, z którymi sympatyzowała Nowa Lewica amerykańska i artyści z nią związani. Teraz mamy tego „powtórkę”, z tym, że dawni „młodzi buntownicy” występują już jako szacowni nobliści.

Źródło: NYT/ AFP

REKLAMA