Zamieszki w Londynie. Tym razem na ulice wyszli patrioci chroniący miasto przed bandami Antify i BLM [VIDEO]

Kolejny dzień rozruchów Londynie. Tym razem na ulice wyszli też patrioci chronicy miasto przed bandami Antify i BLM. Zdjęcie: YT
Kolejny dzień rozruchów Londynie. Tym razem na ulice wyszli też patrioci chronicy miasto przed bandami Antify i BLM. Zdjęcie: YT
REKLAMA

Tysiące osób – zwolenników ruchu Black Lives Matter oraz kontrmanifestantów chroniących pomniki związane z brytyjską historią – zebrały się w sobotę w centrum Londynu pomimo wezwań władz i policji, by unikać zgromadzeń.

Po zamieszkach, do których doszło w poprzedni weekend w Londynie, gdy grupy lewackich band zaczęły obrzucać policję butelkami i flarami, policja nałożyła szereg ograniczeń. Protestujący zostali odseparowani, aby nie doszło do konfrontacji, a wszystkie zgromadzenia mają się zakończyć do godz. 17 miejscowego czasu. Ponadto rząd zapowiedział, że wszyscy zatrzymani w związku z atakami na funkcjonariuszy, niszczeniem mienia publicznego lub aktami wandalizmu staną przed sądem w przyspieszonym trybie – w ciągu 24 godzin.

Decyzji tej nie podjęto, gdy przez wiele dni Antifa i BLM demolowały miasto, atakowały policję, niszczyły pomniki. Doszło do upokarzających scen, gdy londyńscy policjanci klękali przed faszystowskimi bandami Antify i BLM.  Dopiero teraz, gdy na miejscu zjawiły się grupy kibiców i weteranów chcących chronić pomniki podjęto jakieś środki.

REKLAMA

Mimo nich nie udało uniknąć konfrontacji. Na Trafalgar Square policja rozdzieliła dwie około 100-sobowe grupy, a na Parliament Square, gdzie patriotyczni demonstranci i kibice piłkarscy bronią przed dewastacją pomnika byłego premiera Winstona Churchilla – który i tak na wszelki wypadek został zasłonięty – w kierunku policji rzucane były różne przedmioty.

Podobny patrol ustawiony został przed The Cenotaph – monumentem upamiętniającym poległych w czasie obu wojen światowych. W czasie demonstracji w poprzedni weekend na cokole pomnika Churchilla dwukrotnie wymalowano sprayem napisy, a także próbowano podpalić brytyjską flagę na The Cenotaph.

„Każdy sprawca przemocy lub wandalizmu powinien liczyć się z tym, że stanie w obliczu pełnej mocy prawa. Przemoc wobec naszych policjantów nie będzie tolerowana” – napisała w reakcji na te ataki na policjantów minister spraw wewnętrznych Priti Patel. Przypomniała, że epidemia koronoawirusa pozostaje zagrożeniem dla wszystkich.

Z powodu ryzyka starć między Antifą, BLM a patriotami, a także z racji ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa, do rezygnacji z protestów wzywali zarówno konserwatywny rząd, jak i lewacki burmistrz Londynu Sadiq Khan, którego bezczynność doprowadziło do chaosu i anarchii w mieście.

W prawie 200 demonstracjach Black Lives Matter w zeszły weekend – które odbywały się mimo zakazu zgromadzeń z powodu epidemii koronawirusa – wzięło udział w całym kraju ok. 155 tys. osób. Aresztowano podczas nich ponad 130 osób, a obrażenia odniosło 62 policjantów.

REKLAMA