Piwowarczyk: Burza na sztucznie wykreowany temat LGBT

Flaga LGBT. Foto: pixabay
Flaga LGBT. Foto: pixabay
REKLAMA

I znów przez nasz nieszczęśliwy kraj przetacza się burza na sztucznie wykreowany temat LGBT. A że temat bardzo emocjonalny i to nośny.

Pani Kolenda-Zaleska postanowiła zakończyć wywiad z posłem PiS-u, bo ten powiedział, że „LGBT to nie ludzie”, ale ideologia. Z drugiej strony jesteśmy przekonywani, że żadna ideologia LGBT nie istnieje.

Po pierwsze był to pokaz typowego dla lewicy braku zdolności do wymiany argumentów. Kiedy ktoś mówi coś co im się nie podoba potrafią tylko krzyczeć bzdury o faszyzmie i cenzurować, a nie merytorycznie dyskutować.

REKLAMA

To, że LGBT to ludzie to chyba dość oczywiste. Natomiast musimy zadać sobie pytanie czym jest ideologia. Według najprostszej definicji to „zbiór poglądów służących do całościowego interpretowania i przekształcania świata”.

Ruchy i organizacje LGBT spełniają oba te warunki. Z jednej strony formułują wnioski o „dyskryminacji” na podstawie obserwacji, z drugiej formułują postulaty i dążą do zmian na poziomie prawnym czy w instytucjach publicznych.

Możemy więc mówić o tworzącej się ideologii LGBT.

Oliwy do ognia dolał poseł Czarnek z PiS. Ten powiedział „skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym”.

Sama wypowiedź to przejaw kompletnego braku rozumu i godności człowieka, ale podnosi dwa ciekawe aspekty.

Powinniśmy mówić o wolnościach, a nie prawach. Obecne deklaracje praw człowieka nadają się do kosza. Z jednej strony słuszne ich elementy są łamane, z drugiej strony II generacja sama z siebie prowadzi do naruszenia praw z I generacji.

Prawo do życia jest łamane przez dozwoloną aborcję. Równości wobec prawa nie ma, jest dyskryminacja. Na przykład ze względu na zarobki – zarabiasz więcej, płacisz podatek dochodowy po wyższej stawce.

Prawa do prywatności nie ma, a za chwilę po koronawirusie będzie jeszcze gorzej. Już teraz część państw wprowadza aplikacje „śledzące”, dzięki którym władza wie kto, z kim, gdzie i kiedy się spotyka.

Wolności słowa, wyrażania opinii i poglądów nie ma. Z jednej strony wirus poprawności politycznej i karanie za „znieważenie”, z drugiej zakaz głoszenia niektórych poglądów, np. komunistycznych.

Jeżeli pewne treści są promowane poprzez koncesje albo dotacje, a inne są cenzurowane albo ograniczane to nie mamy wolności poglądów czy myśli. Jeżeli docierają do nas poglądy i argumenty tylko jednej strony, to nie mamy możliwości samodzielnego wyrobienia sobie opinii.

Z drugiej strony mamy całą II generację praw, która narusza fundamentalne prawo własności. Jeżeli ktoś ma np. „prawo do godziwego wynagrodzenia”, „prawo do edukacji”, albo „prawo do ochrony zdrowia”, to ktoś inny ma obowiązek mu to wynagrodzenie, edukacje albo ochronę zdrowia zapewnić.

Obecne prawa człowieka to czysta fikcja, niemająca nic wspólnego z ochroną własności, wolności i sprawiedliwości.

Po drugie ludzie nie są równi. Ale nie „normalni” i „nienormalni”, jakby chciał Czarnek. Każdy człowiek jest inny, posiada inne umiejętności i zdolności, co prowadzi naturalnie do powstawania nierówności na poziomie jednostek.

I te o ile nie powstają w wyniku ingerencji państwa albo innej kradzieży są czymś pozytywnym! Jedyna równość jaka jest pożądana to ta wobec prawa.

I znów dochodzimy do tego, że socjalizm walczy z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju.

W normalnym państwie rząd nie zajmuje się prywatnymi związkami między ludźmi, każdy może się związać i podpisać jaką chce umowę z kimkolwiek chce.

W normalnym państwie rząd nie zabiera jednym, żeby dać drugim. Nie ma więc problemu czy finansować tęczowe organizacje czy nie.

W normalnym państwie każdy może świadczyć usługi lub nie komu chce, każdy ma prawo sprzedawać swoje towary lub nie komu chce.

W normalnym państwie ktoś może sobie zrobić na prywatnej własności „strefę wolną od LGBT” i gościć kogo chce, a kto inny może sobie zrobić „strefę wolną od hetero” czy od kogo tam chce.

W normalnym państwie rząd nie zajmuje się tym czym nie powinien edukacją czy kulturą, nie ma więc problemu jakie ideologie i poglądy mogą być promowane w publicznych instytucjach, a jakie nie. Nie ma problemu czy ma być edukacja seksualna czy nie.

Jest po prostu wolność wyboru.

REKLAMA