Facebook zarabia na cudzych treściach, ale nie chce się dzielić. Woli zlikwidować udostępnianie artykułów

Facebook logo. Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay
Facebook logo. Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay
REKLAMA

Facebook poinformował w poniedziałek, że wbrew zaleceniom australijskiego rządu, nie zamierza dzielić się z lokalnymi wydawcami prasowymi zyskami uzyskanymi dzięki publikowaniu w sieci ich artykułów. Koncern woli całkowicie zrezygnować z publikowania treści informacyjnych.

Facebook zarabia duże pieniądze m.in., dzięki temu, ze udostępniane są na nim artykuły. Oczywiście tylko te, które się podobają ideologom z Facebooka, bo te niepoprawne cenzuruje i usuwa. Jest więc wydawcą, decydującym o treściach publikowanych na portalu i przy okazji zarabiającym na cudzej pracy, bo z autorami artykułów nie dzieli się ani groszem.

Oczywiście nie jest zarejestrowany ani w Polsce ani w wielu krajach jako wydawca prasowy, więc sądzenie się z koncernem w celu wyegzekwowania miejscowego prawa jest praktycznie niemożliwe.

REKLAMA

Rząd Australii postanowił to zmienić i zażądał od firmy Marka Zuckerberga dzielenia się wpływami z reklam z lokalnymi wydawcami.

W opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu koncern poinformował, że sprzeciwia się wprowadzeniu regulacji zobowiązujących platformy internetowe do dzielenia się z wydawcami dochodami z reklam i zapowiedział, że woli całkowicie zrezygnować z publikowania treści informacyjnych, co i tak „nie wpłynie znacząco na interesy firmy”.

Facebook dodał, że internauci korzystają z usług platformy głównie po to, żeby za jej pośrednictwem mieć kontakt z rodziną i przyjaciółmi, zaś wiadomości i zewnętrzne treści stanowią tylko niewielką część wszystkich materiałów publikowanych w serwisie.

Jeszcze w kwietniu władze Australii zapowiedziały, że postanowiły wprowadzić przepisy, nakładające na duże firmy internetowe, jak Facebook i Google, obowiązek dzielenia się z lokalnymi wydawcami prasowymi zyskami uzyskanymi dzięki publikowaniu w sieci ich artykułów.

Rząd zwrócił się też do Australijskiej Komisji ds. Konkurencji i Konsumentów (ACCC) o opracowanie obowiązkowego kodeksu postępowania dla platform cyfrowych oraz zasad płatności za publikowane treści. W ramach nowych przepisów platformy takie jak Google i Facebook będą zobowiązane do udostępniania informacji m.in. o tym, jakie zasięgi mają powielane na ich platformach artykuły oraz jak często są odtwarzane.

Spółki internetowe będą też musiały dzielić się z wydawcami prasowymi dochodami z reklam umieszczanych przy linkach do ich artykułów. Za niestosowanie się do regulacji będą groziły kary grzywny. Australia ustanowi również mechanizm rozwiązywania sporów.

Facebook zarzucił władzom Australii, że zamierza obarczyć dwie prywatne firmy, czyli Facebooka i Google’a, odpowiedzialnością za utrzymywanie krajowych mediów. Koncern zaproponował, żeby zamiast osobnego urzędu i systemu kar, powołać Australijską Radę ds. Wiadomości Cyfrowych, która mediowałaby pomiędzy firmami internetowymi a australijskimi wydawcami oraz zajmowałaby się skargami ze strony tych drugich.

Australijski rynek reklamy od 2005 r. rozrósł się ośmiokrotnie i dzisiaj przynosi rocznie nawet 5,72 mld USD (9 mld dolarów australijskich). ACCC szacuje jednak, że na każde 100 dolarów wydanych na reklamę w sieci, jedna trzecia trafia do Google i Facebooka.

Źródło: PAP

REKLAMA