W Belgii niszczą pomniki króla Leopolda II, ale jego posąg w Afryce jest bezpieczny

Król Belgów Leopold II Fot. screen YT
Król Belgów Leopold II. Fot. screen YT
REKLAMA

Moda na obalanie pomników najwidoczniej do Afryki nie dotarła. Demokratyczna Republika Konga jakoś do rebelii antypomnikowej z czasów kolonializmu się nie przyłączyła.

W Kinszasie ludzie zajęci są problemami ekonomicznymi, Ebolą, koronawirusem, odrą. Leopold II – symbol kolonizacji tego kraju w latach 1865 – 1909 roku – ma tu swój pomnik, któremu nic na razie nie grozi.

Kongijczycy mogli by mieć Leopoldowi sporo do zarzucenia. Belgowie w Kongu to bardzo zła strona kolonializmu. Obszar tego kraju stał się prywatnym folwarkiem króla, a kolonia była mocniej eksploatowana, niż afrykańskie posiadłości innych państw.

REKLAMA

Leopold II był nawet zmuszony do powołania w 1904 specjalnej komisji do spraw Konga. Belgowie wykorzystywali rdzennych mieszkańców do ciężkiej pracy na plantacjach kawy, kakao, trzciny cukrowej oraz w kopalniach. W okresie kolonizacji obowiązywał całkowity zakaz edukacji tubylców, traktowanie ludności czarnej jak własności, pełne niewolnictwo, egzekucje, tłumienie buntów.

Co prawda i tu lewicowa historiografia mocno podrasowała „czarną legendę” kolonialnych czasów Kongo, ale rządy Leopolda trudno uznać za czasy cywilizacyjnego rozwoju tego kraju.

Teraz „protesty antyrasistowskie” po śmierci George’a Floyda w USA rozlały się i na Belgię. Na tej fali lewica ponownie bije się w piersi za czasy kolonialne, a pomnik króla Belgów Leopolda II w Antwerpii usunięto po jego dewastacji.

Został podpalony i pokryty czerwoną farbą, która miała symbolizować krew Kongijczyków. Posąg usunięto z placu i przetransportowano do muzeum, które ma ocenić stan monumentu. Kolejny posąg Leopolda został odkręcony od postumentu przez aktywistów lewicowych w nocy z czwartku na piątek 12 czerwca w gminie Auderghem w Brukseli. Także los innych monumentów króla jest mocno zagrożony.

Zdziczała cywilizacja w metropolii kontrastuje z samym Kongo. 30 czerwca odbędą się tu obchody 60. rocznicy niepodległości. Na wzgórzach Kinszasy, w zielonej i spokojnej scenerii, pomnik zmarłego króla Belgii Leopolda II akurat stoi jak stał. Wydaje się, że mieszkańcy Afryki są teraz znacznie dalsi od lewicowej i czarno-białej wizji kolonializmu.

Pomnik monarchy belgijskiej, który uczynił Kongo swoją własnością osobistą w latach 1885–1908, znajduje się obok jego następcy, Alberta I i założyciela Léopoldville (obecny Kinszasa), brytyjskiego odkrywcy Henry’ego Stanleya. Pomniki znajdują się w prezydenckim parku Mont-Ngaliema.

Dla Kongijczyków to ich historia

Park jest otwarty dla publiczności, ale znajduje się pod ochroną wojska. Pomników nikt obalać nie zamierza. „Posąg Leopolda II dla nas odzwierciedla historię, wspomnienie. Jest to punkt odniesienia dla naszych dzieci ” – mówił historyk José Batekele, dyrektor kolekcji w muzeum narodowym, które znajduje się także w parku.

„Jeśli w Belgii uważają, że muszą zniszczyć zabytki, ponieważ istnieje tam silna diaspora afrykańska, to jest to ich sprawa wewnętrzna, która nie dotyczy nas bezpośrednio” – dodał historyk.

Wysoki na sześć metrów posąg Leopolda II z brązu ma swoją historię. Usunięto go w 1967 r. na polecenie komunistycznego dyktatora Mobutu Sese Seko w ramach polityki „afrykanizacji” Zairu. Zapomniano o nim na prawie czterdzieści lat. W 2005 roku pojawił się w centrum miasta, na Bulwarze 30-Juin. Władze uznały, że to część ich dziedzictwa, ale pomnik stał wtedy tylko 24 godziny.

Kabila uszanował „marzenia” Leopolda II

Łączono to z wydarzeniami, które miały miejsce rok wcześniej. Prezydent Joseph Kabila zjawił się w Brukseli i w belgijskim senacie złożył zaskakujący hołd belgijskim misjonarzom i urzędnikom, „którzy wierzyli w marzenia króla Leopolda II o budowie państwa w centrum Afryki”.

Apoteoza czasów kolonialnych była prawdopodobnie zbyt szybka, bowiem pomnik powędrował znowu na 5 lat do magazynów. W 2010 r. ostatecznie ustawiono go w prezydenckim parku. Obok posągów Leopolda II, Alberta I i Stanleya stoi tu jeszcze memoriał czci kongijskich żołnierzy armii kolonialnej. Ciekawe, czy dożyjemy czasów, w których pomniki ważnych postaci historii Europy można będzie już zobaczyć tylko w… Afryce?

Źródło: Le Point

REKLAMA