
Donald Tusk kolejny raz przejechał prętem po klatce PiS. Tym razem nawiązał do afery dżemowej.
Były przewodniczący Rady Europejskiej uwielbia drażnić Jarosława Kaczyńskiego i jego partię. Ostatni głośno było o jego słownej utarczce z kandydatem PiS na prezydenta, do której doszło na Twitterze.
Przypomnijmy – Tusk zarzucił Dudzie, że przynosi wstyd. Gdy sprowokowany prezydent zarzucił Tuskowi, że bał się starcia z nim, ten odwinął się, że interesuje go jedynie walka z przełożonym Dudy.
Panie Andrzeju, interesowała mnie konfrontacja z pańskim przełożonym. Ale, jak to mówią na podwórku…
— Donald Tusk (@donaldtusk) June 13, 2020
Tym razem Tusk odniósł się do tzw. afery dżemowej. Chodzi o zarzuty, jakie sformułowała wobec Rafała Trzaskowskiego TVP.
Na konferencji kandydata KO na prezydenta reporter TVP zadał pytanie o sytuację z 2018 roku. Rządowa telewizja zarzuciła prezydentowi Warszawy, że w trakcie defilady z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej kupował dżem na jarmarku.
– Jeżdżę po całej Polsce i rozmawiam z obywatelami na bardzo różne tematy, przede wszystkim dotyczące bezpieczeństwa, służby zdrowia, spraw najbardziej podstawowych. Dzisiaj rozmawiamy o bezpieczeństwie państwa, a telewizja publiczna pyta mnie o dżem – odpowiedział kandydat Koalicji Obywatelskiej.
Teraz do sprawy odniósł się Donald Tusk. Aferę dżemową porównał z aferą ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.
Gdyby @trzaskowski kupił dżem z publicznych środków od znajomego instruktora narciarskiego lub handlarza bronią, trzykrotnie przepłacając, nie byłoby sprawy.
— Donald Tusk (@donaldtusk) June 17, 2020
– Gdyby Rafał Trzaskowski kupił dżem z publicznych środków od znajomego instruktora narciarskiego lub handlarza bronią, trzykrotnie przepłacając, nie byłoby sprawy – napisał na Twitterze Tusk.
Źródło: Twitter Donald Tusk