Dostawa jest najważniejsza? Klienci skarżą się, że kurierzy są traktowani priorytetowo

Uber, aplikacja
Uber, aplikacja. Zdjęcie ilustracyjne. / Fot. www.quotecatalog.com/CC BY 2.0/Wikimedia Commons
REKLAMA

Klienci chcący zjeść w restauracjach skarżą się na długie oczekiwania na posiłki. Tymczasem kurierzy dowożący jedzenie na wynos są traktowani priorytetowo.

Portal Bezprawnik.pl opisał nasilające się zjawisko uprzywilejowanej pozycji firm kurierskich w restauracjach. Zjawisko to nasiliła pandemią koronawirusa.

Przez niemal kwartał restauracje przestawiły się na przygotowywanie jedzenia na wynos. A to wykorzystały firmy zajmujące się dowożeniem posiłków.

REKLAMA

Natomiast jak przekonują autorzy Bezprawnika sytuacja nabrała niebezpieczny trend. Teraz, gdy już można iść do restauracji klienci „na wynos” są ważniejsi niż ci na miejscu.

– W ten weekend miałem okazję być przejazdem w Łodzi. Chciałem tam zjeść obiad w niedawno otwartej restauracji serwującej kuchnię azjatycką. Nie miałem dużo czasu, więc kiedy wszedłem do lokalu, w którym zajęty był tylko jeden stolik, cieszyłem się że nie będę musiał długo czekać na jedzenie. Niestety, czekałem na nie… ponad godzinę. I tak miałem lepiej niż klienci siedzący obok mnie, bo wśród nich niektórzy dostali jedzenie po jakichś 75 minutach od zamówienia – relacjonuje Maciej Bąk, prawnik i dziennikarz.

Jak wskazuje prawnik w restauracji, gdzie czekał na posiłek, pojawiło się pięciu kurierów dowożących jedzenie na wynos. Kurierzy mieli poganiać obsługę.

Co ciekawe – jak relacjonuje prawnik – jeden kurier pojawił się w restauracji w ciągu godziny dwa razy. Kelnerki przepraszały klientów i tłumaczyły, że zamówienia z aplikacji muszą być „natychmiast”.
Jak przekonuje Bąk to nie jest jednostkowy przypadek. Taką samą sytuację zaobserwował w jednej z gdańskich burgerowni.

Tam również – mimo niewielu klientów na miejscu – przewijało się wielu kurierów, a klienci w lokalu czekali okropnie długo.

Prawnik wskazuje, iż problem jest trudno do rozwiązania. Firmy kurierskie dyktują warunki… i wysokie prowizje dla restauratorów.

– Aplikacje takie jak Glovo, Wolt czy Uber Eats wymagają od właściciela restauracji, by posiłek został przygotowany w miarę jak najszybciej. Tak by zachować płynność dostaw. Logiczne, prawda? Oczywiście, ale to rozwiązanie kompletnie pomija sytuację, gdy restauracja jest pełna klientów chcących zjeść na miejscu. Żeby właściciel lokalu nie stracił elektronicznego zamówienia, musi często przerzucać inne zamówienia na później. Czym doprowadza swoich gości do irytacji, a to oni przecież tak długo czekali na ponowne otwarcie restauracji – podkreśla Bąk.

Źródło: Bezprawnik

REKLAMA