
Francuski prezydent stwierdził 22 czerwca, że Ankara naruszyła „wszystkie swoje zobowiązania podjęte na konferencji berlińskiej”. Wezwał do „zakończenia zagranicznej ingerencji i jednostronnych działań” w Libii.
W kraju tym toczy się wojna domowa. Siły gen. Haftara mają wsparcie Rosji, Egiptu i Kataru. Po cichu także Francji. Turcja wspiera uznawany przez ONZ rząd w Trypolisie (GNA) i dostarcza mu uzbrojenie. Niedawno doszło do incydentu na Morzu Śródziemnym z udziałem okrętów wojennych Francji i Turcji, które ochraniały konwój z dostawą broni dla Trypolisu.
Teraz dochodzi spór dyplomatyczny między Paryżem a Ankarą. Emmanuel Macron potępił „niebezpieczną grę” Turcji w Libii i dodał, że jest to bezpośrednie zagrożenie dla regionu i Europy.
Macron miał się poskarżyć na Turcję także podczas rozmowy telefonicznej w poniedziałek 22 czerwca z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
Tymczasem rząd jedności narodowej (GNA) w Trypolisie na początku czerwca odzyskał kontrolę nad całą północno-zachodnią Libią. Zmusił siły marszałka Khalifa Haftara do wycofania się z okolic Trypolisu. Siły GNA atakują teraz nadmorską i ważna strategicznie Syrtę (450 km na wschód od Trypolisu).
Sytuacja robi się napięta, bo prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sissi, główny zwolennik Haftara, ostrzegł, że dalsze ataki GNA mogą prowadzić do „bezpośredniej” interwencji Kairu. GNA potępił groźby Egiptu i określił je jako „wypowiedzenie wojny”.
Teraz presję na Anakrę wywiera Paryż. Ze swojej strony Turcja oskarża Paryż o wspieranie marszałka Haftara i rolę „podwykonawcy” niektórych krajów, co odczytuje się jako aluzję do interesów Emiratów i Egiptu.
Prezydent Macron udzielił wywiadu mediom tunezyjskim w sprawie kryzysu libijskiego. Przypomniał w nim swoją wypowiedź z ub. roku o „śmierci mózgu NATO”…
Źródło: Le Point