
Redaktor naczelny biuletynu partyjnego Prawa i Sprawiedliwości, nazywanego również „Gazetą Polską”, musiał stawić się na policji. Doniesienie złożył marszałek Senatu, Tomasz Grodzki.
Chodzi o domniemane koperty z pieniędzmi, jakie kilkanaście lat temu rzekomo miał przyjmować Grodzki jako lekarz. Zarzut taki jako pierwsza wysnuła prof. Anna Popiela, a potem pojawiło się wiele innych relacji „anonimowych” świadków, którzy mieli podobne wspomnienia. Grodzki kategorycznie wszystkiemu zaprzeczał.
„Gazeta Polska” pod przywództwem Sakiewicza grzała temat do czerwoności. Zorganizowała nawet akcję, w której do wydania gazety dołączała kopertę ze znaczkiem i sugerowała, by wysłać ją Grodzkiemu.
Marszałek Grodzki postanowił wytoczyć proces Sakiewiczowi. Pozew przeciwko redaktorowi naczelnemu „GaPola” skierował do organów ścigania w lutym.
Po czterech miesiącach Sakiewicz musiał stawić się na przesłuchaniu, o czym pospieszył poinformować na Twitterze.
„Szanowni Państwo, pan marszałek Grodzki nasłał na mnie policję. Muszę się stawić dzisiaj o 10.30 w komendzie na Wilczej w Warszawie. Będę przesłuchiwany w sprawie znieważenia organu. Chodzi o aferę korupcyjną wokół szpitala kierowana przez Grodzkiego . Chyba już czują władzę” – napisał.
Szanowni Państwo, pan marszałek Grodzki nasłał na mnie policję. Muszę się stawić dzisiaj o 10.30 w komendzie na Wilczej w Warszawie. Będę przesłuchiwany w sprawie znieważenia organu. Chodzi o aferę korupcyjną wokół szpitala kierowana przez Grodzkiego . Chyba już czują władzę
— Tomasz Sakiewicz (@TomaszSakiewicz) June 24, 2020