
Koronakryzys uderzył w RFN. Niemcy, w tym młodzi, zaczęli coraz częściej korzystać z sklepów dla ubogich.
Portal „Deutsche Welle” alarmuje o zaskakującej tendencji wśród Niemców. Chodzi o to, gdzie zaczęli zaopatrywać się w czasie kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa.
Zdaniem dziennikarzy coraz więcej Niemców – w tym młodych – zaczęło korzystać ze sklepów dla ubogich. Chodzi o najtańszy w RFN „Tafel Deutschland”.
W Bochum-Wattenscheid kolejki do sklepu dla ubogich sięgają setek osób. Nie odstrasza ich upał, czy obostrzenia wynikające z pandemii.
W Bochum mieszkańcom miasta wydawane jest nawet 45 ton żywności tygodniowo. Z kolei w Wattenscheid (Zagłębie Ruhry), gdzie sklep dla ubogich Tafel jest połączony z społecznym domem towarowym i centrum integracyjnym, tygodniowo przed pandemią odwiedzało ok. 16 tys. osób.
Natomiast teraz tłumy są tak gigantyczne, że społecznicy musieli zamknąć niektóre punkty dystrybucji, aby chronić wolontariuszy. Potrzebujący są obsługiwani w centrali, gdzie łatwiej jest zapanować nad taką rzeszę ludzi.
Niektórzy klienci przyznali reporterom, że olbrzymie zakupy, jakie robią w sklepach dla ubogich, nie są tylko dla nich. To również zapasy dla najbliższych.
– Obecnie nie jesteśmy w stanie dotrzeć do wszystkich ludzi potrzebujących naszego wsparcia – przyznaje Jochen Bruehl prezes organizacji „Tafel e.V.” w Niemczech. A to wywołuje jeszcze większą panikę i kolejki.
– Widzimy, że kryzys dotyka szczególnie najbiedniejszych – przyznaje Bruehl. Co ciekawe – do sklepów przychodzą też osoby starsze, które niekoniecznie potrzebują zakupów.
To po prostu starsi Niemcy, którzy przez miesiące byli zamknięci w domach i teraz poszukują kontaktu z ludźmi. Chcą z kimś porozmawiać.
– Wielu ludzi chce tylko porozmawiać. Niektórzy przychodzą już o siódmej rano, bo są samotni. To przykra sprawa – przyznała Aenni Gorks, która od 20 lat jest wolontariuszką w sklepie Tafel w Wattenscheid.
W Niemczech działa ok. 918 sklepów Tafel, które zaopatrują prawie pół miliona ludzi.
Źródło: Deutsche Welle