We Francji też głosują. Do południa frekwencja 15,29%

Mer Paryża Anne Hidalgo ubiega się o reelekcję. Zdjęcie: EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON Dostawca: PAP/EPA.
Mer Paryża Anne Hidalgo. Zdjęcie: EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Podobnie jak w Polsce, we Francji w niedzielę 28 czerwca też odbywają się wybory. Jest to głosowanie II tury wyborów lokalnych przeniesionych na nowy termin z powodu koronawirusa.

Frekwencja na południe była dużo niższa niż w Polsce i wyniosła 15,3%. To jak na Francję wynik bardzo słaby i być może oznaka braku zaufania do elit politycznych.

Trochę tłumaczy to koronawirus, ale w I turze z marcu do urn poszło do południa 18,38% uprawnionych. Jeszcze lepiej było w wyborach lokalnych w roku 2014 (19,83%) i w 2008 (23,68%).

REKLAMA

Sondaże zapowiadały przed wyborami sporo porażek kandydatów rządzącej partii LREM. W Paryżu faworytką jest kandydatka socjalistów, rządząca dotąd stolicą Anne Hidalgo. Jej przeciwniczki to była minister zdrowia Agnes Budzyn (LREM) i centroprawicowa kandydatka Republikanów Rachida Dati.

W Lyonie władzę straci prawdopodobnie b. MSW Gerard Collomb. O zwycięstwo walczą tu listy Republikanów i Zielonych.

Większość pojedynków odbywa się pomiędzy dwójką kandydatów, którzy uzyskali najwyższe wyniki w I turze. Przy wyrównanych wynikach, kandydaci rywalizują w trójkątach w 786 gminach i z udziałem 4 kandydatów w 155 okręgach. W 12 gminach na placu boju pozostało nawet pięć list.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA