By odnowić willę z 1903 roku potrzeba pozwolenia na budowę sprzed stu lat, którego nie było

Zabytkowa willa - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Wikimedia, autor: Jeff031908
REKLAMA

W oparach biurokratycznego absurdu. Andrzej Sadowski, Prezydent Centrum im. Adama Smitha, opisał na Twitterze historię, która może zaskakiwać, a z pewnością przyprawia o ból głowy.

O tym jak trudno w Polsce prowadzić działalność gospodarczą wie każdy, kto tego się podejmuje. Każdy wie także, jak męczące potrafią być drobne uciążliwości, które nie pozwalają na przykład na postawienie garażu, albo które po wybudowaniu oczka wodnego nadają staroście prawa pierwokupu.

Zupełnie inny problem spotkał jednak znajomego Andrzeja Sadowskiego. Architekt dostał od aparatu biurokratycznego zadanie nie do wykonania. Aby odnowić zabytkową willę musi bowiem okazać pozwolenie na budowę sprzed stu lat, które nigdy nie zostało wydane.

REKLAMA

Znanemu mi architektowi powierzono odnowienie willi z 1903 r. Urzędnik dla wydania decyzji zrobienia w niej czegokolwiek zażądał okazania „pozwolenia na budowę” z 1903 r., którego wtedy nie było. Ratujmy czas bo go nie mamy – opisuje Sadowski.

Prezydent CAS apeluje także o stworzenie „tarczy antybiurokratycznej”. Ciekawe, czy urzędnik w ogóle przyszło do głowy, że mogły być takie czasy, kiedy żadne pozwolenie nie było potrzebne. I to za czasów rozbiorów.

REKLAMA