PiS uderza w kierowców. Mandat to za mało. Szykują się nowe kary za przekraczanie prędkości

Kierowca - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Mandaty z fotoradarów są bardzo trudno ściągalne, a to nie podoba się miłościwie nam panującym rządzącym. W związku z tym planują oni zmiany, które mają pozwolić na skuteczniejsze łupienie kierowców.

„Dziennik Gazeta Prawna” donosi o nadchodzącej rewolucji w ściganiu kierowców. Jak wynika z raportu NIK ponad połowa mandatów z fotoradarów ulega przedawnieniu, w wyniku czego budżet traci. Oczywiście im mniej pieniędzy w budżecie tym lepiej, ale nie dla rządu.

Według raportu NIK na ponad 204 tysiące wystawionych mandatów aż 115 tysięcy uległo przedawnieniu. Głównym powodem tego jest fakt, iż kierujący nie przyznaje się do prowadzenia pojazdu, a także nie wskazuje kierującego.

REKLAMA

Obecnie niedoniesienie na kierowcę karane jest mandatem w wysokości 500 złotych. To ma się zmienić. – Nieujawnienie kierowcy złapanego przez fotoradar nie będzie już wykroczeniem, ale tzw. „deliktem administracyjnym” – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.

Zmiana klasyfikacji oznaczać będzie surowsze kary. – Celem zmian legislacyjnych będzie poprawienie efektywności procesu nakładania kar oraz przekonanie kierowców, w tym także cudzoziemców, o nieuchronności kary oraz minimalizacja ryzyka wystąpienia wypadków na drogach – mówi Szymon Huptyś, rzecznik resortu Infrastruktury.

Nowe regulacje mają ponadto zapewnić wysoką efektywność egzekwowania kar – dodaje. Przekładając z polskiego na nasze, chodzi o lepsze ściąganie pieniędzy z kierowców, którzy nikomu nie zrobili krzywdy, a jedynie przekroczyli prędkość, wobec czego zostali ukarani.

Na razie nie wiadomo, jak dokładnie miałyby wyglądać zmiany. Ze względu jednak na stawiane cele i praktykę obecnej władzy możemy spodziewać się wzrostu inwigilacji obywateli, a także wzrostu kar za niewskazanie kierującego pojazdem.

REKLAMA