Sfałszowane karty na Śląsku. Członek jednej z komisji dopisywał „X”

Wybory/Obrazek ilustracyjny/Foto: PAP
Wybory/Obrazek ilustracyjny/Foto: PAP
REKLAMA

Członek jednej z obwodowych komisji wyborczych w Bytomiu usłyszał zarzut dotyczący nadużycia przy przebiegu wyborów. Według ustaleń Policji, po zamknięciu lokalu wyborczego mężczyzna dopisywał znak „X” na wyjętych z urny kartach do głosowania.

Mężczyzna miał w ten sposób przerobić cztery karty na szkodę dwóch kandydatów.

W niedzielę o 21.14 – a więc kilkanaście minut po zamknięciu lokali wyborczych w całym kraju – o nieprawidłowościach w jednej z komisji w Bytomiu poinformował policję jej przewodniczący. Zauważył, jak jeden z członków komisji dopisywał znaki „X”. Przyłapał go na gorącym uczynku. Kiedy członkowie komisji podzielili się kartami do sprawdzenia, jeden z nich dziwnie się zachowywał. Ustawił się z tyłu, wziął długopis i coś dopisywał – mówiła rzecznik śląskiej policji podinspektor Aleksandra Nowara.

REKLAMA

Policja ustaliła, że 52-latek zdążył dopisać krzyżyki na czterech kartach z puli przydzielonych mu do sprawdzenia. Jak donosi PAP, fałszerstwo dotyczyło głosów oddanych na dwóch kandydatów. Portal katowicedzis.pl donosi, że z nieoficjalnych ustaleń wynika, iż „dodatkowe” krzyżyki były stawiane przy nazwisku Andrzeja Dudy.

„Podkreślić natomiast trzeba, że mężczyzna ten działał tylko i wyłącznie we własnym imieniu, nie był rekomendowany przez żaden z komitetów wyborczych. Była to osoba, która zgłosiła się sama do komisji wyborczej. Do komisji została dopisana przez komisarza wyborczego w celu uzupełnienia jej składu” – czytamy.

– Osobą rekomendowaną do pracy w tej komisji przez komitet wyborczy pana prezydenta Andrzeja Dudy była inna osoba, do pracy której nie ma żadnych zastrzeżeń – mówił bytomski radny i sekretarz lokalnego Zarządu Okręgowego PiS Maciej Bartków.

Policjanci zatrzymali 52-latka. Funkcjonariusze zabezpieczyli też karty i długopis, którego do fałszowania kart używał mężczyzna. Zatrzymany odmówił jednak składania wyjaśnień na komendzie. Był trzeźwy.

W poniedziałek usłyszał zarzut z art. 248 Kodeksu karnego, zgodnie z którym kto niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia protokoły lub inne dokumenty wyborcze albo referendalne podlega karze do 3 lat więzienia. Podejrzany trafił pod dozór policji i został zobowiązany do wpłaty 2 tys. zł poręczenia majątkowego – poinformowała policja.

Incydenty na Śląsku

Podczas pierwszej tury wyborów prezydenckich policjanci na Śląsku odnotowali w sumie 33 różnego rodzaju incydenty. W Mysłowicach poza lokal wyborczy wyniesiono dwie karty wyborcze. Z kolei w Jastrzębiu-Zdroju głosował górnik pracujący w Czechach. Kilka godzin po wrzuceniu głosu do urny dowiedział się, że ma dodatni wynik testu na koronawirusa.

Powiadomił o tym fakcie komisję. Wdrożono odpowiednie procedury. Jak ustalono, mężczyzna i członkowie jego rodziny, którzy towarzyszyli mu podczas głosowania, byli w maseczkach, podobnie jak członkowie komisji. Mężczyzna miał kontakt z tylko jedną osobą z komisji, powiadomiono sanepid – mówiła podinsp. Aleksandra Nowara.

Źródła: RMF FM/PAP/katowicedzis.pl

REKLAMA