Eurozłodzieje w PE równie swobodni jak eurodeputowani [VIDEO]

Dezynfekcja pustej sali obrad Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Zdjęcie: EPA/OLIVIER HOSLET Dostawca: PAP/EPA.
Pusta sala obrad Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Zdjęcie: EPA/OLIVIER HOSLET Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Władze Parlamentu Europejskie zajmą się serią kradzieży w biurach europosłów w Brukseli. Widać, że nie chcą u siebie policji, bo nie wiadomo kogo by jeszcze mogli złapać… Trwa więc „wewnętrzne dochodzenie”, a okradzionych zostało co najmniej 50 europosłów. Tymczasem służby PE mówią o… „kilku przypadkach”.

W trakcie pandemii koronawirusa budynek PE w Brukseli był otwarty dla europosłów, jednak większość z nich pracowała w domach w swoich krajach. Brali udział w komisjach przez internet, a w czasie sesji plenarnej większość oddawała głosy mailowo. W budynku pracowała ochrona, służby techniczne i sprzątające oraz dziennikarze.

Według Politico, w ciągu ostatnich miesięcy okradziono biura co najmniej 50 europosłów. Zrabowane zostały komputery, tablety i inne przedmioty. Portal wskazuje, że fala włamań miała miejsce głównie wtedy, gdy budynek był praktycznie pusty, a złodzieje przeszukiwali biura i włamywali się do szaf posłów do PE bez problemu.

REKLAMA

Niemiecki europoseł Nico Semsrott, któremu ukradziono dwa laptopy, wyraził rozczarowanie brakiem reakcji ze strony służb bezpieczeństwa Parlamentu Europejskiego. „To ogromny skandal i nie wiem, dlaczego wszyscy nabierają wody w usta” – powiedział europoseł.

Tymczasem w służbach ochrony pracuje obecnie 756 osób. Budżet na ochronę i nadzór wyniósł w 2020 roku w PE ponad 23 mln euro.

„Służby bezpieczeństwa są poinformowane o tej sprawie, a dochodzenia trwa w oparciu o wszystkie dostępne dane” – zapewniła rzecznik PE Colard. „Nawiązano kontakty z europosłami, którzy zgłosili incydenty, by zapewnić szybkie wdrożenie dodatkowych środków bezpieczeństwa” – dodała.

Pytana, czy władze PE zamierzają zgłosić sprawę belgijskiej policji, odpowiedziała, że mogą „pomóc europosłom, jeśli zażądają zgłoszenia incydentu”. Choć PE, jak oświadczyła Colard, nie informuje o liczbie zgłaszanych kradzieży, to z nieoficjalnych informacji wynika, ze kradzieże są stałym problemem w PE.

Kradzieże zdarzają się także w Strasburgu. Inny pracownik jednej z grup politycznych podkreśla, ze w biurach od kiedy pamięta nie można zostawiać cennych rzeczy z uwagi na kradzieże. „Giną nawet kosmetyki i słodycze. W poprzedniej kadencji cały czas rzeczy ginęły z biur posłów i pracowników, w tym pieniądze i laptopy” – powiedział.

Rozwiązaniem mógłby być też monitoring, jednak jak wynika z nieoficjalnych informacji, nie zgadza się na to część europosłów. „Europosłowie w PE spotykają się w budynku z lobbystami, przedstawicielami innych ugrupowań politycznych i nie chcą na korytarzach kamer” – wyjaśnił PAP jeden z pracowników PE.

Jednym słowem siedlisko złodziejstwa, a i sami europosłowie nie są lepsi, skoro tak im zależy na ukrywaniu konszachtów lobbystami. Rozgonić i tyle…

Źródło: PAP

REKLAMA