Niemcy rezygnują z węgla. To będzie ich kosztowało dziesiątki miliardów euro

Reichstag - siedziba Bundestagu. Foto: pixabay
Reichstag - siedziba Bundestagu. Foto: pixabay
REKLAMA

Bundestag przegłosował ustawę, która zakłada, że Niemcy najpóźniej do 2038 roku zrezygnują z używania węgla. Opozycja nazwała tę decyzję „czarnym dniem dla klimatu”.

Bundestag podjął w piątek decyzję o wycofaniu się ze stosowania węgla jako surowca energetycznego najpóźniej do 2038 roku. Zmiany mają być wprowadzane stopniowo. Ustawa przewiduje też przeznaczenie 40 mld euro na dokonanie zmian strukturalnych w regionach węglowych.

Taką pomocą zostaną objęte regiony w Nadrenii Północnej-Westfalii, Saksonii-Anhalt, Saksonii i Brandenburgii. Pieniądze zostaną przeznaczone na restrukturyzację ich gospodarek oraz rozwój infrastruktury. Operatorzy elektrowni węglowych mają otrzymywać miliardowe odszkodowania za wcześniejsze unieruchomienie.

REKLAMA

Minister gospodarki Peter Altmaier (CDU) ocenił ten krok jako „projekt pokoleniowy”. Podkreślił, że najpóźniej do 2038 roku, wytwarzanie energii węglowej zostanie zakończone w sposób bezpieczny prawnie, rozsądny ekonomicznie i akceptowalny społecznie.

Podjęte kroki zostały mocno skrytykowane przez opozycję. Liderka Zielonych Annalena Baerbock powiedziała, że w ramach ochrony klimatu cały proces powinien trwać o osiem lat krócej. Jej zdaniem konieczne jest zakończenie epoki węgla do 2030 roku. Z kolei Lorenz Goesta, ekspert ds. energii partii Lewica, mówił o „czarnym dniu” dla klimatu.

Inne zdanie ma przewodniczący AfD Tino Chrupalla. Ten skrytykował ustawę i stwierdził, że rząd federalny specjalnie niszczy tę branżę.

 

 

REKLAMA