Skandal w Izraelu. Błąd aplikacji zmusił tysiące obywateli do przymusowej kwarantanny

Inwigilacja, śledzenie.
Obrazek ilustracyjny/ Foto: Pixabay
REKLAMA

Skandal w Izraelu. Aplikacja śledząca rozprzestrzenianie się koronawirusa powiadomiła co najmniej 30 tys. osób, że muszą odbyć przymusową kwarantannę. Problem w tym, że część z nich w ogóle nie miała styczności z chorymi.

Systemy, które miały pomóc w opanowaniu pandemii koronawirusa budzą wiele kontrowersji. O ich zawodności przekonali się mieszkańcy Izraela, którzy dostali powiadomienie o konieczności odbycia kwarantanny. Co więcej, nie mogą się nawet odwołać, ponieważ Kneset tymczasowo zezwolił służbom specjalnym Shin Bet na pomoc w lokalizowaniu i poddawaniu przymusowej izolacji tych, którzy będą się sprzeciwiali.

Potencjalnie zakażeni dostali od izraelskiego resortu zdrowia powiadomienie na telefon, że muszą poddać się przymusowej kwarantannie. Według tamtejszego prawa osoba, która dostała taką wiadomość może zwrócić się do resortu zdrowia z prośbą o ponowną weryfikację danych. W teorii urzędnicy mają na jej rozpatrzenie trzy dni.

REKLAMA

Z doniesień „Haaretz” wynika jednak, że w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Izraelczycy twierdzą bowiem, że zostali poddani izolacji przez pomyłkę, a ministerstwo nie odpowiada na ich wezwania. Zdarzały się przypadki osób, które były zmuszone do pozostania w kwarantannie przez 11 dni, mimo że w czasie potencjalnego kontaktu z zarażonym spały w domu lub były w zupełnie innej niż wskazana przez aplikację lokalizacji.

Izraelski resort zdrowia poinformował jedynie, że pracuje nad poprawą dostępności infolinii. Ministerstwo podkreśliło jednak, że otrzymanie wiadomości tekstowej jest jednoznaczne z koniecznością natychmiastowej kwarantanny. Jak dodało, użytkownicy muszą przestrzegać wskazówek zawartych w wiadomości dopóki nie dostaną informacji o innych krokach.

Źródła: Haaretz/rp.pl

REKLAMA