
Izrael dość długo chwalił się wzorowym zarządzaniem kryzysem zdrowotnym. Premier Netanjahu powoływał się na różne rankingi, w których jego kraj był czempionem. Czas wychodzenia z pandemii weryfikuje negatywnie działania rządu.
Pod hasłem „Oddychajmy”, tysiące ludzi demonstrują w Izraelu przeciwko zarządzaniu epidemią koronawirusa. Stopa bezrobocia wzrosła w ostatnich miesiącach w tym kraju, z 3,4% w lutym do 23,5% w maju.
Protestujący zebrali się 11 lipca w Tel Awiwie. Były to tysiące rozgniewanych ludzi na Placu Rabina. Konsekwencje ekonomiczne okazują się gorsze, niż przewidywano. Policja nie podała liczby zebranych, ale telewizyjny Kan 11 mówił o „tysiącach” osób. Padała liczba 80 tys.
Demonstrację zorganizowały grupy samozatrudnionych, małe firmy, ale także np. artyści, którzy czują się opuszczeni przez rząd po przymusowym zamknięciu ich firm. Bezrobocie dotyka zwłaszcza młodych.
Stopa bezrobocia wzrosła najpierw z 3,4% w lutym do 27% w kwietniu. W maju spadła do 23,5%. To już po częściowym „odmrożeniu gospdoarki”. Pod koniec maja rząd zniósł niektóre ograniczenia, ale liczba infekcji zaczęła ponownie rosnąć. Skłoniło to władze do przywrócenia ograniczeń. Ponownie zamknięto bary, kluby nocne, siłownie, czy baseny.
Bezrobocie znowu wzrosło. Pracownicy, którzy znaleźli się bez pracy, mogli ubiegać się o zasiłek dla bezrobotnych, ale osoby prowadzące działalność na własny rachunek często pozostawali bez pomocy.
W kraju, który liczy około 9 milionów mieszkańców, 21 lutego zarejestrowano pierwszy przypadek Covid-19. Od tego czasu Izrael odnotował ponad 36 000 zakażeń i ponad 350 zgonów.
Wow. Unbelievable protest in Tel Aviv right now against Netanyahu and the Israeli government’s handing of COVID.
— Joshua Potash (@JoshuaPotash) July 11, 2020
Źródło: AFP