Będzie wielkie ubogacanie! Kanada straciła z oczu 35 tysięcy imigrantów przeznaczonych do deportacji

Premier Kanady Justin Trudeau fot. PAP/EPA/Adrian Wyld
Premier Kanady Justin Trudeau fot. PAP/EPA/Adrian Wyld
REKLAMA

Rząd kanadyjski przyznał, że nie wie gdzie są i co się dzieje z dwiema trzecimi z 50 tysięcy imigrantów, którzy powinni być deportowani. Większość z nich nie spełniała kryteriów osób ubiegających się o azyl, ale wśród imigrantów, którzy „zniknęli” są także przestępcy.

Kanadyjska Agencja Służb Granicznych (CBSA) straciła z oczu blisko 35 tysięcy imigrantów. Były to osoby przebywające w kraju nielegalnie, albo ubiegające się o azyl choć nie spełniały kryteriów, a także wielu kryminalistów.

„Nagromadzenie się wykonalnych nakazów deportacji jest wielkim problemem w kanadyjskiej służbach granicznych” – stwierdzono w raporcie kanadyjskiego rządu.„Większość nakazów deportacji miała być wykonana od wielu lat. Obejmowała między innymi przestępców i osoby, które ubiegały się o azyl, choć im się nie należał”.

REKLAMA

Raport potępił CBSA za posiadanie „złej jakości” danych i wskazał nad „podstawowe słabości w zarządzaniu, co doprowadziło do wieloletnich opóźnień w załatwieniu tysięcy spraw”.

Według Le Figaro, w Kanadzie w ostatnich latach wzrosła liczba wniosków o azyl. W 2017 r złożono 50 tysięcy wniosków, 55 tys. w 2018 r. i 64 tys.w 2019 r.

Kanada przyjęła dziesiątki tysięcy syryjskich imigrantów po kryzysie w 2015 r. Kraj ten miał również poważny problem z imigrantami nielegalnie przekraczającymi granicę ze Stanów Zjednoczonych, głównie Haitańczykami, którym cofnięto status azylowy w USA.

Na krótko przed tym jak Kanada ze względu na pandemię zamknęła swoją granicę ze Stanami Zjednoczonymi, premier Justin Trudeau ogłosił zwrot w polityce imigracyjnej. Stwierdził, że wnioski o azyl tych osób, które teraz nielegalnie przekroczą granicę będą odrzucane. Masowa imigracja zmienia oblicze kanady. Wpływa także na wyniki wyborów. W czasie ostatnich, mniejszości etniczne stanowiły większość aż w 41 okręgach wyborczych. To o 8 więcej niż w poprzednich wyborach.

REKLAMA