„Moja katolicka wiara podtrzymywała mnie”. Uniewinniony od zarzutów pedofilii kardynał Pell opisuje swój pobyt w więzieniu

Uniewinniony z zarzutów pedofilii kardynał Pell zaczął publikować swe wspomnienia z okresu pobytu w więzieniu. Zdjęcie: EPA/BIANCA DE MARCHI. Dostawca: PAP/EPA.
Uniewinniony z zarzutów pedofilii kardynał Pell zaczął publikować swe wspomnienia z okresu pobytu w więzieniu. Zdjęcie: EPA/BIANCA DE MARCHI. Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Australijski kardynał George Pell, bezpodstawnie oskarżony o pedofilię, spędził w więzieniu 13 miesięcy. Teraz przygotowuje książkę opisującą ten „czas próby”.

Pierwsze swe wspomnienia dotyczące 400 dni, jakie kardynał spędził w australijskich więzieniach, opublikował w amerykańskim piśmie „First Things”. To pierwsza jego „spowiedź” po tym, jak został całkowicie uniewinniony przez Sąd Najwyższy Australii.

„W Melbourne (10 miesięcy odosobnienia) uniform więzienny był zielonym dresem, ale w Barwon (3 miesiące izolacji) wydano mi jasnoczerwony kolor kardynała” – żartuje duchowny.

REKLAMA

„W więzieniach jest wiele dobroci, czasami mogą być jednak piekłem na ziemi. Miałem wiele szczęścia, że byłem bezpieczny i dobrze traktowany” – wspomina.

Kardynał pisze też o obowiązującym wśród przestępców kodeksie. „Nawet mordercy gardzą tymi, którzy gwałcą młodocianych. Jakkolwiek jest to ironiczne, ta pogarda nie jest wcale zła, ponieważ wyraża wiarę w istnienie dobra i zła, które często pojawia się w więzieniach w zaskakujący sposób” – pisze kard. Pell. Wyznaje, że był w izolacji dla własnej ochrony, ponieważ osoby skazane za wykorzystywanie seksualne dzieci, zwłaszcza duchowni, narażeni są na ataki fizyczne i wykorzystywanie. Także jemu grożono.

Pell wspomina, że słyszał więźniów kłócących się między sobą o jego winę i o tym, że większość strażników uznała go za niewinnego. Przeciwieństwem były, jak pisze, australijskie media „gorzkie w osądach i wrogie”

Przyznaje, że w czasie swego odosobnienia otrzymywał wiele listów od różnych ludzi. Pisał do niego m.in. jeden z więźniów, prosząc, by zasugerował mu jakąś lekturę pomagającą przezwyciężyć zagubienie. „Poleciłem mu, by przeczytał Ewangelię św. Łukasza” – pisze ordynariusz Sydney.

Pobyt w więzieniu był czasem surowym – pisze kardynał Pell. Do dyspozycji miał prostą celę z solidnym łóżkiem i lampkę pomagającą czytać. W ciągu dnia mógł tylko godzinę spacerować. Matowe szyby na oddziale wpuszczały tak mało światła, że z trudem można było odróżnić dzień od nocy.

O swym uniewinnieniu dowiedział się oglądając w celi telewizję. „Zaskoczony młody reporter poinformował Australię o moim uniewinnieniu i był bardzo zdenerwowany jednomyślnością sędziów” – pisze hierarcha. Dziennikarze nie opuszczali go po zwolnieniu na krok. „Dwa helikoptery prasowe podążyły za mną z Barwon do klasztoru karmelitów w Melbourne, a następnego dnia dwa samochody z dziennikarzami towarzyszyły mi przez całe 880 km do Sydney” – wspomina.

Podkreśla, że dla wielu czas spędzony w więzieniu jest okazją do zastanowienia się i konfrontacji z podstawowymi prawdami. „Życie w więzieniu pozbawiło mnie wszelkich wymówek, że jestem zbyt zajęty, by się modlić, a mój regularny plan modlitwy podtrzymywał mnie. Od pierwszej nocy zawsze miałem brewiarz, a Komunię Św. otrzymywałem co tydzień. Pięć razy brałem udział w Mszy Św., choć nie mogłem jej odprawić, nad czym szczególnie bolałem w czasie Bożego Narodzenia i Wielkanocy” – pisze kard. Pell. I dodaje: „Moja katolicka wiara podtrzymywała mnie, zwłaszcza świadomość, że moje cierpienia nie muszą być bezsensowne, ale mogą być zjednoczone z Chrystusem, naszym Panem. Modliłem się więc za przyjaciół i wrogów, za moich zwolenników i za moją rodzinę, za ofiary wykorzystywania seksualnego, za moich współwięźniów i strażników”.

W więzieniu, każdego dnia, kard. Pell prowadził dziennik. Po oczyszczeniu z wszelkich zarzutów postanowił go opublikować. Ukaże się nakładem jezuickiego wydawnictwa Ignatius Press, które zapowiada, że książka ta stanie się klasyką duchowości.

REKLAMA