Morawiecki wyciąga rękę w kierunku podatników. Za alkohol i papierosy zapłacimy jeszcze więcej. ZUS też dostanie więcej

Mateusz Morawiecki Źródło: PAP
Mateusz Morawiecki Źródło: PAP
REKLAMA

„Fakt” ustalił, że rząd znów planuje sięgnąć do kieszeni Polaków. Według tabloidu Mateuszowi Morawieckiemu głowa, aż paruje od pomysłów. Premier potrzebuje pieniędzy na utrzymanie socjalnych programów „13” i „14” emerytury, 500 plus i „Dobry Start”.

Pierwszy pomysł Morawieckiego to likwidacja limitu 30-krotności składek ZUS. – Wróciła dyskusja na temat likwidacji tej ulgi – powiedział „Faktowi” informator, który zna kulisy sprawy. Zaledwie w listopadzie ubiegłego roku, po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych, trafił do Sejmu projekt ustawy likwidującej 30-krotności.

Ulga opiera się na tym, że osoby które zarabiają ok. 12 tys. zł miesięcznie (co daje ok. 150 tys. rocznie) lub więcej, czyli 30-krotność i więcej niż prognozowane przeciętne wynagrodzenie w gospodarce, powyżej tej sumy nie muszą płacić składek na ZUS.

REKLAMA

Wyższe wpływy ze składek ZUS pojawiły się w projekcie budżetu, ale rząd ostatecznie wycofał się z tego, bo protest zgłosił wicepremier Jarosław Gowin i posłowie Porozumienia.

Kryzys związany z koronawirusem sprawił, że państwo zostało poważnie obciążone, a więc Morawiecki musi zaatakować kieszenie obywateli. – W samym rządzie są także tarcia i projekt dotyczący zniesienia limitu 30-krotności może stać się kartą przetargową w walce między koalicjantami – mówi informator.

Ministerstwa finansów i rodziny zaprzeczyły, że pracują nad tą sprawą. Tabloid zapewnia jednak, że ustalił w dwóch źródłach, że rozpatrywana jest likwidacja ulgi dla najbogatszych. Jeśli plan rządu zostanie zrealizowany, to do Skarbu Państwa z tytułu nowych składek trafi 7 mld zł rocznie. Prawdzie kłopoty pojawią się w przyszłości, kiedy trzeba będzie wypłacać takim osobom wyższe emerytury.

Jest też prawdopodobne, że rząd będzie chciał „ozusować” umowy zlecenie. Teraz składki do ZUS płacone są wyłącznie do kwoty minimalnego wynagrodzenia, czyli 2,6 tys. zł. „Po zmianie, zleceniobiorcy także płaciliby składki od każdej zarobionej złotówki. To przyniosłoby dodatkowe 3 mld zł. Nie zmieniłyby się jednak zasady ustalania składek od umów o dzieło. Zmian nie chciano jednak wprowadzać w roku wyborczym. Teraz sytuacja jest już inna – opisuje „Fakt”.

Miliardy państwo może wyciągnąć też podbijając akcyzy na papierosy i alkohol. A w tym roku akcyza była już podniesiona o 10 proc.!

Tabloid podejrzewa, że jesienią wrócą do Sejmu prace nad podatkiem cukrowym. Tą opłatą mają zostać obarczone słodzone napoje oraz tzw. małpki i inne butelki wódki o małej pojemności. Wpływ z opłaty cukrowej miałby wynieść 2 mld zł, a te pieniądze miałby trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia.

 

REKLAMA