UE znów chciała ograniczyć posiadaczy broni. Czesi powstrzymali faszystowskie zapędy eurokratów

Krecik, Ursula von der Leyen, strzelba Źródło: bajka
Krecik, Ursula von der Leyen, strzelba Źródło: bajka "Krecik", Twitter/Ursula von der Leyen, Wikimedia
REKLAMA

Czesi znów powstrzymują UE w wojnie szeroko rozumiane prawo do posiadania broni. Teraz sprzeciwiają się ogólnoeuropejskiemu zakazowi stosowania ołowiu metalicznego (amunicji), zakazowi używania amunicji ołowiowej w środowisku lądowym oraz zakazowi posiadania amunicji ołowiowej na terenach podmokłych.

20 lipca w Brukseli próbowano przegłosować zakaz stosowania amunicji ołowiowej na terenach podmokłych. „Próbowano” ponieważ Czesi szybko zawetowali faszystowskie zapędy euroktatów.

Postępowanie Czechów wprawiło w zdumienie brukselskich oficjeli. Sądzili oni bowiem, że skoro dwadzieścia trzy państwa członkowskie wycofały już amunicję ołowiową do polowań na terenach podmokłych, to głosowanie nad zakazem jest jedynie formalnością. Tym bardziej, że antywolnościowy zapis ma silne poparcie Niemiec, Hiszpanii, Francji, Włoch i Portugalii.

REKLAMA

Można by się tu pokusić o małą dygresję: znając historię, tego typu pomysły Niemców czy Włochów nie dziwią…

Niestety, to jedno veto nie zatrzyma knowań eurokratów na dobre. Do głosowania powrócą już we wrześniu, a w międzyczasie będą lobbować za swoim pomysłem.

To nie pierwszy raz, gdy Unia atakuje posiadaczy broni. W tym konkretnym przypadku chodzi oczywiście o walkę z myśliwymi.

W tym wszystkim bardzo niepokojący jest fakt, jak szeroka według unijnych biurokratów jest definicja „terenu podmokłego”. Obszar objęty zakazem jest bardzo niejasno określony. Dodatkowo w zakazie nie ujęto wyjątków dla wojska lub organów ścigania.

Miejmy nadzieję, że we wrześniu Czesi dalej będą stać na straży wolności. Niestety, na polski rząd w tej kwestii nie ma co liczyć. W naszym państwie coraz częściej słyszymy o antywolnościowych pomysłach rządzących ws. broni.

Źródło: trybun.org.pl

REKLAMA