
Jak wiadomo pochodzący z Rwandy 39-letni Emmanuel, został powtórnie zatrzymany i przyznał się do podpalenia katedry w Nantes. Trafił do aresztu, ale motywy jego czynu są ciągle badane.
Według jego prawnika Quentina Chaberta, podpalacz „mocno żałuje i przyznanie się sprawiło mu ulgę”. Adwokat mówił o „wyrzutach sumienia” i „przytłoczeniu ogromem wydarzeń ”.
Przypomnijmy, że Rwandyjczyk przebywał od lat po dopieką diecezji w Nantes i pełnił w katedrze rolę kościelnego. 39-latek jest katolikiem. Był odpowiedzialny za zamknięcie katedry w wieczór przed pożarem.
Przyjechał z Rwandy kilka lat temu i był na utrzymaniu diecezji. Starał się odnowić swoją wizę i „rozmawiał na ten temat z prefekturą”. Pracownicy katedry nie chcieli wierzyć w jego winę. Do tego kroku mogły go jednak popchnąć problemy administracyjne. Otrzymał bowiem jeszcze w 2019 roku nakaz opuszczenia terytorium Francji.
W jego sprawie interweniowała diecezja, Emmanuel starał się też o status”uchodźcy”. Jego wnioski zostały odrzucone i wyczerpał wszystkie możliwości odwołań. Biskupstwo prosiło prefekta o „życzliwość” w jego sprawie, ale prośby tej nie spełniono. Dlaczego postanowił jednak zemścić akurat się na katedrze, nie wiadomo…
Od niedzieli 26 lipca Rwandyjczyk współpracuje ze śledczymi. Przyznał się, że rozpalił trzy ogniska w katedrze, przy dużych organach, małych organach i na panelu elektrycznym. Grozi mu 10 lat więzienia i grzywna w wysokości 150 000 euro.
Źródło: France Info/ VA/ Le Figaro