Same fakty o Konwencji Stambulskiej, czyli dlaczego nadaje się jedynie do wyłożenia kuwety

Konwencja Stambulska i kot z kuwetą. / foto: Council of Europe Bookshop/YouTube screen (kolaż)
REKLAMA

Od kilku dni przez nasz nieszczęśliwy kraj przetacza się kolejna dyskusja na tematy zastępcze, w której pojawia się cała masa kłamstw. Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, złożył wniosek o rozpoczęcie prac nad wycofaniem się z Konwencji Stambulskiej.

Miliony mężczyzn nakładający żonobijki i zacierający ręce do bicia wszystkich kobiet w Polsce – to obraz świata, jaki kreśli Lewica po wypowiedzeniu przez Polskę Konwencji Stambulskiej. Z drugiej strony pojawiają się słowa o ofensywie ideologii gender pod przykrywką walki z przemocą wobec kobiet.

REKLAMA

Seksistowska konwencja

Konwencja Stambulska wykazuje się niezwykłym seksizmem i zacofaniem już w swym tytule. Jest to bowiem akt o „zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Czy zatem przemocy wobec mężczyzn, którzy częściej trafiają jako ofiary pobicia do szpitali, nie trzeba zwalczać?

Co z przemocą wobec osób zmiennopłciowych, która przecież także przetacza się lawinowo przez nasz nieszczęśliwy kraj? A co z przedstawicielami pozostałych 54 płci, które wymienia „Monitor Postępu”? Odpowiedzi na te i inne pytania poszukamy w kolejnych artykułach konwencji.

W służbie lewicy

Przede wszystkim należy podkreślić, że żadne zniesienie przemocy domowej ustawą albo pobożnymi życzeniami w konwencji nie jest możliwe. Znieść ją mogą edukacja na temat tego, że przemoc wobec każdego drugiego człowieka, poza obroną własną, jest niedopuszczalna i wysokie kary za łamanie prawa.

Sama konwencja od początku do końca jest manifestacją lewicowych poglądów i ideologii gender. Już we wstępie możemy przeczytać o konieczności walki z potwornym patriarchatem, który przez wieki dyskryminował kobiety i doprowadził do „dominacji mężczyzn”.

Warto podkreślić także kwestie dotyczące definicji, tam wymieniona jest bowiem jedynie „płeć społeczno-kulturowa”, czyli w największym skrócie genderowy fake-news. Także w rozdziale IV dotyczącym ochrony przewidziano, iż działania w tym zakresie „opierają na uwzględnieniu kwestii płci społeczno-kulturowej w pojmowaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej”.

Paskudne równouprawnienie

Jednym z celów konwencji jest „wprowadzenie do aktów prawnych zasady równouprawnienia kobiet i mężczyzn”. Jedyna pożądana równość to ta wobec prawa, każda inna może – lub nie – powstać w wyniku naturalnych procesów i państwo nie powinno w to ingerować. Lewica chce jednak wymuszać równość, która de facto prowadzi do dyskryminacji płci, która radzi sobie w czymś lepiej.

Przykładem tak źle pojętego równouprawnienia jest walka z wyimaginowaną luką płacową. Nic takiego oczywiście nie istnieje, a różnice płac, które są minimalne (1-2 procent) wynikają z wielu innych naturalnych czynników, między innymi właśnie biologicznych różnic między kobietami i mężczyznami.

Według badań profesora ekonomii Waltera E. Blocka, który zajmował się różnicami płac między przedstawicielami obu płci i różnych ras w ostatnich latach, różnica ta wynika przede wszystkim z efektywności na danym stanowisku. Jeżeli zatem ustawowo wprowadzimy identyczne wynagrodzenie na tym samym stanowisku będzie to przejaw dyskryminacji wobec tych, którzy pracują efektywniej.

Konwencja Stambulska zaklina jednak rzeczywistość i po prostu zmienia sobie definicję dyskryminacji, w ten sposób, że „specjalne środki, niezbędne do zapobiegania przemocy ze względu na płeć i ochrony kobiet przed taką przemocą nie są uznawane za dyskryminację w myśl zapisów niniejszej konwencji”.

Zamach na wolność słowa i poglądów

Kolejnym postulatem Konwencji Stambulska jest „wykorzenienie stereotypowego modelu roli kobiet i mężczyzn”. Oznacza to zamach na wolność słowa i poglądów oraz jakieś działania wobec tych, którzy będą twierdzić, iż kobiety powinny być kobiece a mężczyźni męscy w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.

Wykorzenienie zgodnie z definicją oznacza całkowite pozbycie się czegoś, musi więc prowadzić do walki z osobami posiadającymi nieprawomyślne poglądy. W jaki sposób tego już konwencja nie przewiduje, to zapewne zależeć będzie od mądrości etapu, może na początek jakieś „liberalne batożenie”, a dopiero w późniejszym okresie „obozy reedukacyjne”.

Ponadto „strony podejmują działania konieczne do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania na wszystkich poziomach edukacji”. Oznacza to wdrożenie do państwowych programów edukacyjnych treści ideologicznie lewicowych dotyczących m.in. wspomnianego źle pojętego równouprawnienia, fałszywej płci społeczno-kulturowej czy niestereotypowych ról płciowych kobiet i mężczyzn.

Zerwanie z podstawami prawa

Konwencja Stambulska ingeruje także dalece w wolną wolę, której przecież nie mogą tracić ofiary przemocy. Tymczasem zgodnie z zapisami tego dokumentu sprawa o przemoc domową musi zostać wszczęta nawet wbrew woli osoby rzekomo poszkodowanej, a także zakazuje się poza państwowych form rozstrzygania sporu, takich jak mediacje czy polubowne rozwiązanie.

W rozdziale dotyczącym środków prawnych, czytamy iż dochodzenie i wszelkie procedury mają odbywać się z poszanowaniem praw ofiar, o poszanowaniu podejrzanych, którym przecież w myśl podstawowych zasad prawa najpierw trzeba udowodnić winę, nie ma mowy. Przejaw tego znajdujemy w tym samym rozdziale.

Zgodnie z Konwencją Stambulską samo wniesienie oskarżenia wystarcza to wyrzucenia podejrzanego z jego własnego domu w przypadkach bezpośredniego zagrożenia. Konwencja narusza także zasadę prawa, iż obie strony muszą zostać wysłuchane, gdyż zakaz zbliżania się i kontaktów mogą zostać orzeczone „bez wysłuchania strony przeciwnej i ze skutkiem natychmiastowym”.

Do kuwety

Zdecydowana większość Konwencji Stambulskiej to pobożne życzenia, zgodnie z którymi „strony robią wszystko, żeby było dobrze”, pod co możemy podstawić walkę z przemocą, walkę z przemocą seksualną etc., z którymi zasadniczo można się zgodzić – tylko co to zmieni?

Wszystko to jednak już w rozdziale definicyjnym oparte jest o genderowe rozumienie płci i ideologiczne wypaczone podejście do równości płci. Duża część konwencji odnosi się raczej do państw islamskich i jest powtórzeniem tego, co w polskim porządku prawnym obowiązuje od dawna.

Ponadto prawo powinno być proste i jasne, ogólność konwencji prowadzi natomiast do możliwych wielu interpretacji, przez co należy zakładać także te najbardziej oderwane od rzeczywistości warianty realizacji postulatów, które obserwujemy na Zachodzie.

Treści zawarte w konwencji możemy podzielić na dwie grupy. Z jednej strony pobożne życzenia, które nie wnoszą nic nowego, z drugiej strony cała masa lewicowej ideologii. Konwencja Stambulska nie powinna być przez Polskę w ogóle podpisana, nadaje się co najwyżej do wyłożenia kuwety.

REKLAMA