
Zawodniczki zespołów z Seattle i Nowego Jorku zbojkotowały hymn narodowy. Miał to być „hołd” dla kolejnej „ofiary” policji – Breonnie Taylor.
Kapitan drużyny z Nowego Jorku Layshia Clarendon wygłosiła przed meczem z Seattle przemówienie. Stwierdziła, że „nie chce słuchać hymnu”, kiedy nie ma „sprawiedliwości i wolności” dla wszystkich. Zawodniczki nakleiły sobie na koszulki nazwisko „Taylor”.
Podczas wznowienia rozgrywek WNBA zarówno zawodniczki Seattle Storm, jak i New York Liberty wyraziły poparcie dla ruchów „Black Lives Matter” i „Say Her Name”. To kampania na rzecz „sprawiedliwości dla afroamerykańskich ofiar przemocy policyjnej”. Dlatego podczas grania hymnu, obie drużyny zeszły z parkietu i poszły sobie do szatni.
Szaleństwo i upolitycznianie sportu posunęło się o kolejny krok. Rozgrywki kobiecej koszykówki WNBA wyprzedzają wznowienie ligi NBA. Tam też należy się spodziewać protestów.
Taylor to 26-letnia kobieta, która rok temu zginęła podczas akcji policyjnej w Louisville. Funkcjonariusze mieli nakaz przeszukania, ale poszukiwana osoba już sięz tegomieszkania wyprowadziła i Taylor stała się przypadkową ofiarą.
Funkcjonariusze policji odpowiedzialni za jej śmierć nie zostali aresztowani. Gwiazdy sportu zastępują jednak wymiar sprawiedliwości i domagają „wymierzenia kary”.
Say Her Name pic.twitter.com/JrQMltcwvP
— Seattle Storm (@seattlestorm) July 25, 2020
Say Her Name pic.twitter.com/JrQMltcwvP
— Seattle Storm (@seattlestorm) July 25, 2020
Źródło: AFP